Przejdź do zawartości

Zakładam zbroję. Wywiad z Heleną Englert

Rozmawiała: Beata Nowicka, zdjęcia: Aleksandra Zaborowska

Data publikacji: 02.10.2025

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 11/2025

Ma 25 lat i jest pełna pasji życia. Pokorna i odważna. Wrażliwa i silna. W Teatrze Narodowym można ją zobaczyć w świetnej roli Ofelii w Hamlecie, a w kinie w komedii Seks dla opornych. Helena Englert opowiada, co ją dręczy i po co jej pieniądze. Dlaczego nie wierzy w romantyczną miłość i z  jakiego powodu ostatnio „pokłóciła się” z  aktorstwem. Otwarta, szczera, przez życie idzie metodą prób i błędów, w ten sposób odkrywając siebie. Jej dewiza? „Trzymać się ludzi, którzy ciągną do góry, a nie w dół”.

Wychowała się w artystycznym domu, ale do aktorstwa doszła drogą eliminacji. Gdy miała 10 lat, zagrała epizod w filmie Układ zamknięty, w którym występowała jej mama, Beata Ścibakówna. To stresujące doświadczenie sprawiło, że już nie myślała o aktorstwie. Zajęła się rysowaniem, śpiewem, tańcem, szkołą muzyczną, jazdą konną. Rozczarowana, jako 15-latka zapisała się do agencji aktorskiej i wygrała casting do serialu Barwy szczęścia. Po pierwszym dniu na planie... chciała uciec, ale została. Dziś ma 25 lat i żartuje: „Zostałam aktorką, bo w niczym innym nie jestem dość dobra”. Szybko zrozumiała, że jeśli chce wykonywać zawód, który wybrała, nie może odpuszczać. Mówi: „W  aktorstwie trzeba mieć grubą skórę i twarde dupsko. Nie bać się hejtu, bo i tak się pojawi. Trzeba założyć zbroję i iść do przodu”.

Twój Styl: Masz 25 lat i poczucie, że przyszłość pełna jest obietnic, a świat stoi otworem?

Helena Englert: Mam raczej poczucie, że sama muszę otworzyć drzwi do świata i zapracować na to, co chcę dostać. Jestem pragmatyczna. Wierzę, że „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Mam uczulenie na patetyzm. Staram się koncentrować na tym, żeby dzisiaj było dobrze. Nie wiem, co będzie jutro i nie mam wpływu na to, co było wczoraj. Więc nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem ani zastanawiać się, jak obfita będzie przyszłość. Skupiam się na rozmowie z tobą i piciu tej pysznej lemoniady.

Zdając maturę, wiedziałaś, co chcesz w życiu robić?

Byłam pewna, że moje życie potoczy się zupełnie inaczej, niż się potoczyło. Syndrom większości osób wchodzących w dorosłość. Twierdzenie, że osiemnastolatek jest dojrzały, to kłamstwo. Wielu znajomych po maturze wybrało konkretny kierunek studiów i po drodze pięć razy go zmieniali. Mając 25 lat, robią zupełnie co innego, niż planowali w wieku 18 lat. Lubię cytat z Woody’ego Allena: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że będę mieszkała w Polsce, tu znajdę spełnienie zawodowe i będę szczęśliwa – roześmiałabym się. A teraz czuję wdzięczność. Niemniej wierzę, że etap prób i błędów jest ważny, bo wiele można się nauczyć. Również o tym, czego nie chce się w życiu robić i czego się nie lubi.

W konfrontacji z różnymi sytuacjami poznajemy siebie. Twoja najważniejsza próba?

Czas pandemii. Przed maturą miałam jeden cel – dostać się na wymarzoną uczelnię Tisch School of the Arts na New York University. Chciałam zmienić środowisko, poznać ludzi, nowe metody nauczania, inny styl życia. Uczyłam się w międzynarodowych szkołach, zakuwałam, robiłam wszystko, co mogłam, by ten cel osiągnąć. Udało się. Wyjechałam do Nowego Jorku. Kiedy po dwóch semestrach wybuchła pandemia, dostałam list z uczelni, że mam 48 godzin, by opuścić akademik i  Stany. W Warszawie wśród starych znajomych odnalazłam się lepiej niż wśród nowych w Nowym Jorku. Dobrze mi tu było. Gdy po paru miesiącach musiałam wybrać: wracam czy zostaję, zdecydowałam, że zostaję, przynajmniej na jakiś czas. Uważam, że to była najlepsza decyzja. Wiem jednak, że gdybym nie zderzyła się z tym wszystkim, co przeżyłam na NYU, żyłabym w cieniu niespełnionego marzenia. Byłabym nieszczęśliwa, że nie zdobyłam czegoś, co chciałam zdobyć.

Doświadczenie czyni nas bogatszymi wewnętrznie. Czego dowiedziałaś się o sobie?

Zrozumiałam, z jakiej kultury pochodzę. Śnię po polsku, myślę po polsku, czuję po polsku. Nie wyobrażam sobie, by żyć i tworzyć w innym kraju. Odkryłam też, że istnieją różnice kulturowe, których nie jesteś świadoma w wieku 18 lat. I nie ma na świecie „krainy mlekiem i miodem płynącej”. Idealizujemy miejsca, których nie znamy, bo nie jesteśmy w nich zanurzeni w codziennym życiu. Nie wiedziałabym tego, gdybym nie wyjechała z Warszawy. Na własnej skórze poczułam, co to znaczy, że podróże kształcą. Życzę każdemu, żeby miał możliwość to odkryć.

Co ty odkryłaś ważnego?

Z mojego doświadczenia wynika, że w Stanach wszystko jest bardziej powierzchowne. Relacje społeczne traktuje się jako rodzaj breloczka, którym można się pochwalić. Nie spotkałam tam nikogo, kto byłby dla mnie inspiracją. Przeciwnie. Miałam wrażenie, że wśród tych ludzi staję się osobą, której nie lubię. Byłam daleko od domu i zamiast czerpać z tego doświadczenia, stawać się bardziej dojrzała, świadoma, byłam coraz bardziej zagubiona. Czułam, że się cofam, nie rozwijam. Nie czytałam książek, bo nikt wokół mnie nie czytał. Gdy zdałam do Akademii Teatralnej, jedna z  pierwszych rozmów, w  jakiej uczestniczyłam, dotyczyła Gombrowicza. Poczułam się jak idi

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się