Wiem już, jak ważny jest czas. Wywiad z Joanną Kulig

Rozmawiała: Anita Zuchora, fotografował: Mateusz Stankiewicz/SAMESAME

Data publikacji: 18.08.2022

Wiem już, jak ważny jest czas. Wywiad z Joanną Kulig

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 9/2022.

Przestała zabierać telefon na spacery. Ma święte godziny z dzieckiem i nie chce urządzać biura w piaskownicy. Joanna Kulig przyznaje jednak, że wciąż mierzy się z poczuciem winy, że nie spełniła czyichś oczekiwań. Powoli uczy się odmawiać.

PANI: Wyglądasz kwitnąco. Praca tak na ciebie działa?

JOANNA KULIG: O nie! Właśnie wróciłam z wakacji z rodziną i przyjaciółmi. Pierw­szy raz pojechaliśmy z zaprzyjaźnionymi parami i ich dziećmi. Muszę przyznać, że to były jedne z fajniejszych wakacji w mo­im życiu. Pomagaliśmy sobie nawzajem, dzieci bawiły się ze sobą. Było wspaniale. Polecam takie grupowe podróże. I z cieka­wością obserwowałam codzienne funkcjo­nowanie rodzin patchworkowych, bo ta­kie tworzą nasi przyjaciele. My z moim mężem Maćkiem byliśmy podczas tego wyjazdu jedyną tradycyjną rodziną. (śmiech) Po zagraniu w filmie „Każdy wie lepiej” patrzyłam na nich trochę inaczej. Z większą świadomością, że dobre poukładanie sobie życia w takiej sytuacji wymaga wszystkiego więcej – miłości, kompromi­sów, uważności i w ogóle starania. Przecież musi się dogadać dużo więcej osób.

I nie można się odwołać do gotowych wzorców.

Właśnie. Każda taka rodzina musi znaleźć swój własny sposób na funkcjonowanie pasujący do jej konstrukcji, co przecież nie jest łatwe. Autorem scenariusza „Każdy wie lepiej” jest Krzysztof Rak, który inspi­rował się osobistymi doświadczeniami, więc wie, o czym opowiada. Ale podczas przygotowań do zdjęć zorganizowano dla nas, aktorów, spotkanie z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem, który opo­wiadał nam o dynamice związków patchworkowych i trudnościach, jakie na­potykają. Myślę, że to ważny temat, bo ta­kich związków jest w Polsce coraz więcej.

W filmie wszyscy chcą, żeby bohaterom się jednak nie udało.

Bo starsze pokolenie, myślące stereotypo­wo o tym, jak powinna wyglądać rodzina, nie umie tej nowej sytuacji zaakceptować. Dla nich to ciągle przede wszystkim roz­pad rodziny, dlatego się buntują i chcą, że­by sytuacja wróciła do poprzedniego sta­nu. Ale ostatecznie to ciepła opowieść, film rodzinny o drodze do akceptacji. Cieszę się, że taki jest, choć zaczęliśmy go kręcić po pierwszym lockdownie, dwa lata temu, kiedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak potoczy się pandemia, i wszyscy byliśmy trochę przestraszeni.

Twoja kariera wystrzeliła dzięki „Zimnej wojnie” Pawła Pawlikowskie­go i wtedy właśnie pandemia wszystko zatrzymała. Jak patrzysz na to wyhamowanie z perspektywy czasu?

Ostatnie pół roku spędziłam w Stanach, w Los Angeles i Nowym Jorku, bo kręci­liśmy film Rebecki Miller „She Came to Me” (premiera w przyszłym roku). Kiedy tam przyleciałam, ciągle wyczuwałam na­pięcie i lęk przed koronawirusem. W Pol­sce już nie mamy takich obostrzeń, ale tam ciągle nosi się maski – w taksówkach czy w sklepach. Na lekcjach angielskiego nauczyciel też nie zdejmował maski, co sprawiało, że dużo mniej rozumiałam. Ale kiedy na planie filmowym w Nowym Jor­ku pracowaliśmy już bez masek, nagle okazało się, że wszystko rozumiem! Uświadomiłam sobie, jak ważna jest mi­mika twarzy, ile z niej czytamy. Wszyscy w branży filmowej mają to poczucie dwu­letniego zamrożenia – wiele projektów zostało przesuniętych w czasie, a niektó­re po prostu nie doszły do skutku. W 2020 nie odbył się festiwal w Cannes, a w kolejnym roku zorganizowano go online w okrojonej formie. Pamiętam ten mo­ment przed wybuchem pandemii, po pre­mierze „Zimnej wojny” – to było szaleń­stwo. Byłam w ciąży, jakiś czas spędziłam w Stanach, potem kilkumiesięczny pobyt w Paryżu na planie serialu „The Eddy”. Kiedy wróciłam do Polski, odnajdowali­śmy się jako rodzina, a mój synek był jeszcze bardzo malutki. Nie chciałabym mówić, że to zatrzymanie stało się dla mnie wybawieniem, bo przecież to była dramatyczna sytuacja związana ze stra­chem i cierpieniem, ale dobrze mi zrobiło. Było mi potrzebne. Choć też przeżywałam strach o bliskich i niepokój dotyczący przyszłości.

Zawodowej?

Wprawdzie nie przestałam całkiem pra­cować, ale wszyscy się przeraziliśmy przyszłością kina, kiedy wzrosło znacze­nie platform streamingowych. Aktorzy zaczęli myśleć, że może lepiej grać więcej w serialach. Pandemia zmieniła organiza­cję pracy. Kiedy kręciłam francuski film „Kompromat” (premiera: 7 września we Francji), który miał być filmowany na Sy­berii, ale z powodu pandemii zdjęcia powstawały na Litwie, raz wydawało mi się, że mam covid. Od razu miałam straszne poczucie winy – zatrzymają teraz całą produkcję tylko dlatego, że zachoro­wałam! I jeszcze spotykałam się ze star­szymi osobami, a jak one zachorują, to będzie moja wina! Byłam przerażona. A w Londynie na planie odcinka serialu „Marsters of the Air”, reżyserowanego przez Cary’ego Fukunagę, miałam tylko cztery dni zdjęciowe, ale musiałam zgo­dzić się na trzymiesięczną dyspozycyj­ność. Na wszelki wypadek, gdyby czyjaś choroba spowodowała, że harmonogram zdjęć się zmieni. Właściwie na planach wszystko kręciło się wokół tego, żeby uniknąć zarażenia.

Powiedziałaś, że ty i Maciej Bochniak jesteście tradycyjną rodziną. Ale czy to w ogóle jest możliwe, kiedy oboje małżonkowie są artystami?

To się udaje, ale wymaga logistyki i miło­ści. Ważne są priorytety, wtedy wiesz, że czasami trzeba z czegoś zrezygnować. Mu­szę z dumą powiedzieć, że mój mąż nie ma problemu z zajęciami tradycyjnie uznawa­nymi za kobiece – posprząta, zrobi zakupy, nakarmi Jasia… Bardzo to doceniam. Na początku często zmagałam się z poczuciem winy, że jestem na planie zamiast z dzie­ckiem. Maciek wtedy mówił: „Aśka, ty nie byłabyś szczęśliwa, gdybyś tylko siedziała w domu”. Pomógł mi zrozumieć, że prag­nienie bycia artystką, co jest dla mnie źródłem spełnienia, nie czyni ze mnie złej m

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Pani

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Pani

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się