Teresa i Andrzej Starmachowie | Z miłości do sztuki
Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 3/2024
Kiedy zostali parą, nikt nie wróżył im wspólnej przyszłości. Ale im się udało. Przeciwności się przyciągają. W ich życiu najważniejsze są rodzina i sztuka. Albo sztuka i rodzina. Teresa i Andrzej Starmachowie to jeden organizm.
TERESA I ANDRZEJ STARMACHOWIE – Oboje ukończyli historię sztuki na UJ w Krakowie. Kolekcjonerzy sztuki, marszandzi. W październiku 1989 r. w Kamienicy pod Orłem na krakowskim Rynku otworzyli prywatną Starmach Gallery, która szybko stała się jedną z najważniejszych galerii sztuki współczesnej w Polsce. Swoją monumentalną kolekcję budowali prawie 50 lat. Pierwszy obraz Jerzego Nowosielskiego Andrzej Starmach kupił w 1976 r. Miał wtedy 23 lata! Dziś w swoich zbiorach mają dzieła najważniejszych artystów XX w. o fundamentalnym znaczeniu dla kultury polskiej. Oboje zdecydowali podarować część swojej kolekcji miastu Kraków: Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK i Muzeum Fotografii. Dar szacowany jest na 50 mln zł i obejmuje dzieła m.in. Magdaleny Abakanowicz, Mirosława Bałki, Marka Chlandy, Marty Deskur, Władysława Hasiora, Juliana Jończyka, Tadeusza Kantora, Jerzego Nowosielskiego. Po raz pierwszy przekazane prace będzie można zobaczyć na wystawie z okazji otwarcia po remoncie Galerii Bunkier Sztuki w Krakowie 29 lutego br.
Teresa:
Gdy zostaliśmy parą, nikt nie wróżył temu związkowi przyszłości, bo choć mieliśmy podobne zainteresowania, byliśmy różni. Fizycznie i charakterologicznie. Koledzy żartowali, że jeśli przytyję, będę ważyła połowę tego, co Andrzej. Andrzej był postacią barwną, nietuzinkową, duszą towarzystwa. Ja nie lubiłam być w centrum uwagi. Przeciwności się przyciągają.
Miejscem, gdzie bardzo często przebywaliśmy, była Piwnica pod Baranami. Poznaliśmy Piotra Skrzyneckiego i wszystkich artystów. To były cudowne wieczory zakrapiane alkoholem, pełne rozmów o sztuce, filozofii, poezji. Wtedy obowiązkiem było czytać Dostojewskiego, chodzić do Starego na sztuki Swinarskiego. To nas zbliżyło. Byliśmy nierozłączni: rano Rio, potem Instytut, wieczorem Piwnica.
W wakacje 80 r. byliśmy razem w Szwecji i Andrzej został aresztowany za nielegalną pracę. Gdy go wypuścili, w drodze do naszego mieszkania kupił... dwa bilety do Paryża. Zeszliśmy Paryż wzdłuż i wszerz na piechotę. Miałam 24 lata, Andrzej 27. To był najpiękniejszy miesiąc naszej młodości. Kochałam w nim to szaleństwo. Tym mnie zafascynował, ale też swoją osobowością. To jest mężczyzna bardzo ciepły, wrażliwy, o wielkiej empatii w stosunku do ludzi. Lubi pomagać. Roztacza parasol ochronny nad tymi, których kocha, nad przyjaciółmi.
Ślub wzięliśmy w kwietniu. W kawalerce na ul. Kolberga urodziła się Kasia. Andrzej pracował w Desie, ja opiekowałam się córką i kończyłam studia. Zanim się pobraliśmy, Andrzej miał już różne obrazy, głównie Nowosielskiego i Brzozowskiego. Na ścianach szybko zabrakło miejsca. Przyszedł kiedyś ksiądz po kolędzie. Usiadł i zaczął się rozglądać: tu obrazy, tam obrazy, wszędzie obrazy. Westchnął i zapytał: „To pani mąż maluje?”. Westchnęłam: „Tak”. Pokiwał głową: „No to musi pani wieszać”. Rodzice też nie rozumieli naszej pasji. Z Andrzeja wszyscy się śmieli, gdy mówił, że będzie miał prywatną galerię. Przyznam, że na początku też mu nie wierzyłam.
Kiedy Ania miała dwa lata, otworzyliśmy galerię na Rynku. Dużo podróżujemy po świecie w związku z wystawami. W Stanach zobaczyliśmy piękne sale wystawowe w postindustrialnych przestrzeniach. Zamarzyliś
Pozostało 70% artykułu
Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów
Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Pani
PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH
- Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
- Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
- Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
- Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
- Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki
4.9 zł miesięcznie
Kup teraz