Sworowska, Butowtt, Gabryjelska | Nigdy nie jest za późno
Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 12/2024
Wybiegi w Warszawie, Mediolanie, Paryżu. Zagraniczne sesje i okładki. Były ikonami polskiego modelingu. U szczytu sławy zniknęły, każda z innego powodu. Teraz BOGNA SWOROWSKA, KATARZYNA BUTOWTT i RENATA GABRYJELSKA wracają. Mądrzejsze, bardziej doświadczone i jeszcze piękniejsze. Bo dojrzałe.
Bogna Sworowska zdobyła tytuł II wicemiss w konkursie Miss Polonia pod koniec lat 80., potem pracowała m.in. w Mediolanie i w USA – jako jedyna Polka zrobiła okładkę dla amerykańskiego „Playboya”. W końcu zamieszkała w Paryżu i tam kontynuowała karierę. Kilka lat później, w 1993 r., w tym samym konkursie wystartowała Renata Gabryjelska. Zdobyła tytuł I wicemiss, podpisała kontrakt z dwiema paryskimi agencjami modelek i znalazła się na rozkładówkach takich magazynów jak „Cosmopolitan” czy „Madame Figaro”. Katarzyna Butowtt w latach 70. i 80. była jedną z gwiazd Mody Polskiej, chodziła w pokazach Barbary Hoff, Grażyny Hase i Jerzego Antkowiaka, zagrała w ponad stu reklamach telewizyjnych i została twarzą popularnej loterii Teletombola. Wszystkie trzy modelki były uwielbiane. Dlaczego zdecydowały się odejść? Czemu teraz postanowiły wrócić? I czy świat mody dla dojrzałych kobiet jest łaskawy? Porozmawiajmy.
PANI: Jeszcze do niedawna modelki szły na emeryturę przed trzydziestką. A wy wróciłyście do zawodu i znów robicie oszałamiającą karierę, pracujecie w Polsce i za granicą. O takich jak wy mówi się silver models. Teraz to dojrzałość jest w cenie?
BOGNA SWOROWSKA: Ten trend przyszedł do nas ze Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się od body positive, które zrewolucjonizowało świat mody i wpuściło do niego różnorodność. Najpierw okazało się, że modelki mogą mieć różne rozmiary i kształty, a potem, że mogą być w różnym wieku. Moda to biznes i odpowiada na potrzeby ludzi. A dzisiaj najbardziej atrakcyjną grupą docelową są osoby 45+, bo mają już stabilną sytuację życiową, pieniądze. Więc pojawiło się pytanie: jak do nich dotrzeć?
RENATA GABRYJELSKA: Jeśli jestem po pięćdziesiątce, to nie kupię kremu przeciwzmarszczkowego reklamowanego przez dwudziestoparolatkę, bo to mnie nie przekonuje. Przecież wiem, że ja już nie będę tak wyglądała. Ubrania też wolę oglądać na dojrzałych kobietach. Jesteśmy coraz bardziej świadomymi konsumentkami, dlatego świat mody oraz branża beauty muszą za tym podążać.
KATARZYNA BUTOWTT: A my tę zmianę wykorzystujemy i zbieramy żniwa. (śmiech) Znowu mamy swoje pięć minut.
BS: Kasiu, to nie jest pięć ani nawet dziesięć minut, to jest drugie życie!
Z drugiej strony żyjemy w czasach wyidealizowanej rzeczywistości z Instagrama, gdzie nawet nastoletnie dziewczyny nakładają na swoje zdjęcia filtry upiększające.
KB: Spotykamy się z różnymi reakcjami. Niektórzy komentują, że na pewno jesteśmy ponaciągane, bo za dobrze wyglądamy, a inni radzą, żebyśmy sobie to i owo poprawiły, bo już nie ten wiek. Kiedyś wrzuciłam na Instagram swoje zdjęcie z Lidzią Popiel i pewna kobieta napisała, że jesteśmy stare i brzydkie. Weszłam na jej profil i zobaczyłam fotografię z imprezy urodzinowej podpisaną: „Młodość nie wieczność, starość nie radość”. Zalajkowałam i zostawiłam komentarz: „Młodość nie wieczność”. Po czym pani napisała, że bardzo nas przeprasza.
RG: Bo w Polsce wciąż silnie funkcjonują stereotypy, co kobiecie wypada, a co nie. Szczególnie kobiecie „w pewnym wieku”. Słyszymy np., że po czterdziestce nie należy wkładać minispódnicy czy bluzki z głębokim dekoltem. A po pięćdziesiątce to już na pewno. Dojrzała kobieta powinna być przezroczysta. Dlatego my, które odważyłyśmy się wejść do świata modelingu i eksponować swoją fizyczność, musimy mierzyć się również z hejtem.
KB: Bo według niektórych powinnyśmy siedzieć w domu, lepić pierogi i się nie wychylać.
BS: A ja się na to nie godzę, mnie wszystko wypada. Oczywiście mogę się komuś nie podobać, ktoś może uważać, że np. lepiej niż w siwych wyglądałam w blond włosach, i przyjmuję taką krytykę, ale nie akceptuję hejtu. Automatycznie wyrzucam takie osoby czy ze swojego życia, czy z przestrzeni social mediów. Jestem też PR-owcem i wiele znanych osób pytało mnie, jak sobie radzić z hejtem. Właśnie tak: blokować i nie dopuszczać do siebie toksycznych osób. Prosta sprawa.
Hejt spotyka każdego, kto funkcjonuje w przestrzeni publicznej. Ale tego pozytywnego odbioru chyba jest więcej?
KB: Ja często słyszę, że to fajne, że robię rzeczy związane z modą, będąc starszą panią.
BS: Jak jeszcze raz powiesz o sobie starsza pani, to się z tobą pokłócę! Bo co to znaczy starsza pani? Jesteś dojrzała i wspaniała!
KB: To znaczy, że mam kartę seniora. (śmiech) Kobiety mówią, że pokazuję im, że w każdym wieku można robić dosłownie wszystko. Że nigdy nie jest za późno, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu, otworzyć się na nowe i spełniać marzenia. „Hej, ja też tak mogę! Jeśli nie w modelingu, to w innej branży”. Ja mam 68 lat, a moja ukochana teściowa, która zmarła, mając 108, miała takie powiedzenie: „Żeby nam się chciało chcieć”. No właśnie, żeby nam się chciało… Tego nam wszystkim trzem życzę.
BS: Tylko Renia ma znacznie mniej lat niż my, bo ja mam 57. To młoda osoba. Reniu, ile ty właściwie masz lat?
RG: 52. To Bogna namówiła mnie na powrót do modelingu. Zadzwoniłam do niej, kiedy nosiłam się z zamiarem nakręcenia filmu dokumentalnego o modelkach silver. Zaintrygował mnie fenomen dojrzałych kobiet, które zaczynają pojawiać się na wybiegach i brać udział w różnych konkursach piękności, bo to pewien przełom. I dowód na to, że świat w końcu otworzył się na wiek. Tak więc miałam robić dokument, a dałam się „zwerbować” przez agencję, do której należą Bogna i Kasia. I teraz siedzimy tu we trzy i rozmawiamy, a przed chwilą miałyśmy sesję zdjęciową. Dzielimy się fantastyczną kobiecą energią, wspieramy nawzajem i uczymy od siebie. Od Bogny uczę się determinacji i odwagi, a od Kasi empatii oraz skromności. Dla mnie ta przygoda z modelingiem jest też opowieścią o siostrzeństwie.
Czym przekonała cię agencja? Od wielu lat jesteś reżyserką i kręcisz filmy, odnosisz sukcesy na tym polu. Działasz też jako coach, mentorka motywująca kobiety, podcasterka „Departamentu Kobiet”. Jesteś zajęta.
RG: Myślałam, że ta sfera życia jest już dawno za mną. Że nikt nie myśli o mnie w kategoriach osoby, która może chodzić po wybiegach, fotografować się i zarabiać w ten sposób. Więc sam fakt, że ktoś mnie zauważył i docenił, jest budujący.
BS: Ja też mówiłam Reni, że przecież może kontynuować swoją dotychczasową działalność, a modeling traktować jako dodatkową przyjemność, przygodę. Bo każda z nas ma swoje inne zajętości, ale zawód modelki sprawia, że rozkwitamy. Mobilizuje nas, żeby zadbać o siebie, pilnować diety, regularnie uprawiać sport. W innych okolicznościach pewnie nie miałybyśmy w sobie tyle dyscypliny. Ja np. pójdę jeszcze dzisiaj na rower i przejadę 50 km, chociaż jest już wieczór, a na sesji byłyśmy od dziewiątej rano. Powinnam być zmęczona, ale takie działania mnie nakręcają i dają energię.
A ciebie, Bogna, czym przekonano do powrotu?
BS: Najważniejszy argument był taki, że łatwiej mi będzie dojrzewać - bo ja nie używam słowa „starość”. Właśnie dlatego, że będę musiała bardziej o siebie zadbać. No i mamy opiekę zarówno wspaniałej agencji Selective w Polsce, jak i zagranicznych oddziałów. To prezent od życia. Ale poza radością i kosmiczną przyjemnością również istotny był aspekt finansowy. Mam dziecko, jestem samotną matką (20-letniego syna Ivana, który studiuje w USA – red.), więc cały dom jest na moim utrzymaniu. Ja zresztą pracuję na siebie od 15. roku życia, od momentu kiedy pierwszy raz zapozowałam do zdjęć Lidii Popiel i Markowi Czudowskiemu. Niestety w zawodzie PR-owca nie jesteśmy opłacane tak dobrze jak na zachodzie, więc jeśli za jeden, dwa dni podczas reklamy modelingowej mogę zarobić tyle, co tutaj, opracowując przez miesiąc kampanię promocyjną, to pewnie, że w to weszłam. Tegoroczny wyjazd do Londynu na Fashion Week – mój pierwszy od 30 lat - tylko mnie upewnił, że to była słuszna decyzja.
Pojechałaś tam z Kasią i Lidią Popiel.
BS: Dla Lidki to nie był pierwszy londyński Fashion Week, więc była naszym przewodnikiem. Poza spotkaniami z klientami spotykałyśmy się też z fotografami, chodziłyśmy na castingi. W Polsce jesteśmy znanymi osobami, a tam jesteśmy kompletnie anonimowe i wszystko musimy sobie wychodzić. Na castingu nikt nie pyta mnie, jaka jest moja historia i kim byłam kiedyś, ich interesuje Bogna tu i teraz. I to jest wspaniałe! W Londynie nie tyko pracowałyśmy, ale też razem mieszkałyśmy, zwiedzałyśmy, chodziłyśmy wspólnie na kolacje, rozmawiałyśmy. Cudowny czas.
KB: Dla mnie to było niesamowite, że zazwyczaj jako jedyne w kolejce do castingu miałyśmy siwe włosy, ale nikogo to nie dziwiło. Nikt nie uważał, że znalazłyśmy się tam przez pomyłkę. Młodziutkie dziewczyny zagadywały nas: „Hello, skąd jesteś?”, bo były nas ciekawe.
Kasiu, a jak było w twoim przypadku, kiedy zdecydowałaś się na powrót do branży?
KB: Po filmie Kasi Rosłaniec „Jezioro Słone” (2022), w którym zagrałam główną rolę (świetnie przyjętą przez krytyków - przyp. red.), dojrzałą kobietę, która zaczyna pracować jako modelka, odezwały się do mnie agencje modelingowe. Show-biznes po latach przypomniał sobie o moim istnieniu: najpierw świat filmu, a potem świat mody. Ale ja odmawiałam. Albo mówiłam, że oddzwonię, wcale nie mając takiego zamiaru. Aż w końcu Lidka Popiel mnie ochrzaniła i kazała wziąć telefon. (śmiech)
RG: Czego się bałaś?
KB: Uważałam, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Bo co ciekawego może mnie jeszcze spotkać? Ale okazuje się, że może. Ta praca mnie odmładza, przede wszystkim mentalnie. Na początku, słysząc na pokazach poganianie: „Hop, hop, idziemy, ruszaj się!”, dziwiłam się: „Jak to, tak bez »pani Katarzyno«?”. (śmiech) To było coś nowego.
BS: Kiedyś rozebrałyśmy Kasię i zrobiłyśmy jej z Lidką sesję, żeby zobaczyła, jaka jest piękna. I pokochała to, co wiek robi z jej ciałem. Bo wszystkie pamiętamy siebie ze zdjęć, kiedy byłyśmy młodziutkie, gładkie i śliczne, a teraz ten obraz jest inny. Wracamy do modelingu, mając zmarszczki oraz siwe włosy. To jest pewien proces, wewnętrzna praca, którą trzeba wykonać, żeby tę aktualną wersję siebie z miłością zauważyć i polubić.
Fotografowie nie chcą, żebyśc
Pozostało 70% artykułu
Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów
Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Pani
PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH
- Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
- Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
- Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
- Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
- Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki
4.9 zł miesięcznie
Kup teraz