Robi mi pani dzień! Wywiad z Aleksandrą Żebrowską

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Jakub Pleśniarski/Van Dorsen Artist

Data publikacji: 08.12.2023

Robi mi pani dzień! Wywiad z Aleksandrą Żebrowską

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 1/2024

Jakie jest macierzyństwo - piękne? Urodzenie dziecka uskrzydla? Ola Żebrowska ma odwagę powiedzieć: to nie takie proste. Normą jest skrajne zmęczenie, utrata własnego ja, czasem samotność. Śmiało mówi o tym, co dla wielu kobiet jest kłopotliwe, i kłóci się ze wpajanym nam mitem, że bycie matką leży w naszej naturze, damy radę ze wszystkim. Za tę szczerość pokochały ją tysiące Polek, Czują, że jest po ich stronie.

Autoironiczna: nieuczesana, zaspana, z kremem dla dzieci na ustach zamiast błyszczyka. Zaczepna: karmiąca w miejscu publicznym, czasem z kieliszkiem bezalkoholowych bąbelków w dłoni. Poważna: namawiająca na udział w wyborach, z żonkilem w klapie w rocznicę powstania w getcie. Piękna: tańcząca z dzieckiem, zapatrzona na góry. Wiele twarzy, blisko 400 tysięcy obserwatorów na Instagramie. Ola Żebrowska to szara eminencja w sieci. Rzadko mówi o życiu prywatnym, ale znają ją wszyscy. Uwielbiają lub marudzą: jak ona może pokazywać się w toalecie z dzieckiem? A ona kij w mrowisko wkłada z premedytacją. Cel? Zwrócić uwagę na zamiatane pod dywan aspekty macierzyństwa. Głośno opowiada, co ją przerosło, co cieszy, a co nakręca. Robi to dla siebie i dla innych kobiet. Które czasem podchodzą do niej w sklepie i mówią: dziękuję!

Twój STYL: Ktoś, kto ma czworo dzieci, musi lubić być mamą. A pani ciągle: to trudne, chodzę niewyspana, karmię i karmię… Tu liczę na pani poczucie humoru, bo oczywiście podpuszczam. A serio : czy była pani gotowa na dziecko w wieku 22 lat?

Aleksandra Żebrowska: Tak mi się wydawało. Chciałam mieć rodzinę, dużą, bo z takiej pochodzę – jestem najstarsza z ośmiorga rodzeństwa, mam brata i sześć sióstr. Ale mimo wszystko 22 lata to bardzo młody wiek na mierzenie się z ciążą, porodem, połogiem. Zresztą niezależnie od wieku ten pierwszy raz potrafi nieźle dać w kość. Jako dziewczynka pomagałam mamie w opiece nad rodzeństwem. Przewijałam, kąpałam, usypiałam. Przez to wydawałam się sobie doroślejsza, odpowiedzialna. Czułam, że bycie mamą będzie dla mnie naturalne, nie bałam się tego. Miałam w głowie: okej, rodzi się dziecko, bierzemy je do domu, karmimy, myjemy, kładziemy spać i już. Myślę, że to wyobrażenie było głównym powodem mojego rozczarowania. Bo jednak bycie mamą to co innego niż bycie siostrą, nawet najstarszą. Kiedy opiekujesz się czyimś dzieckiem, szczególnie w cięższe, marudne dni, czekasz na moment, gdy wraca mama i przejmuje swoje dziecko, w razie czego dokarmi, sprawdzi, czy wszystko w porządku, bo „mama wie najlepiej”. Teraz to ja byłam tą mamą, a wcale „nie wiedziałam najlepiej”. 

Padł mit, że macierzyństwo jest wpisane w naszą naturę?

Zdecydowanie, jako jeden z pierwszych. Wmawia nam się, że kobiety są tak skonstruowane, że wszystko przyjdzie samo: miłość do dziecka, cierpliwość matczyna, gotowość na to, co dzieje się z naszym ciałem, głową. A to naprawdę rzadko przychodzi z dnia na dzień. Gdy zostałam mamą pierwszy raz, nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Za zmęczeniem przyszła utrata poczucia własnego ja. Pierwsze miesiące kojarzę z samotnością. Nikt z moich przyjaciół nie miał wtedy małych dzieci, więc nie miałam z kim porozmawiać, ponarzekać na męża i jego „bezużyteczne sutki”... Mimo że dostawałam ogromne wsparcie od Michała, czasami miałam mu za złe nawet to, że to ja muszę wstawać na nocne karmienie. Na pewno nie pomagał fakt, że na ten „cudowny” etap macierzyństwa byłam nastawiona zupełnie inaczej.

To co wtedy pomagało?

Poczucie, że ktoś mnie rozumie. Pamiętam taki moment, kiedy miałam cięższy dzień, byłam długo sama z  dziećmi w domu, Michał grał w teatrze, więc nie było go też wieczorem. Po spektaklu zatrzymał się w kwiaciarni, chyba jedynej czynnej po 22, żeby kupić mi kwiaty; chciał, żeby zrobiło mi się miło, bo mówiłam mu, że jestem wykończona, i naprawdę miałam wszystkiego dosyć. Pamiętam moją wściekłość, kiedy wrócił do domu z tym bukietem. Nie byłam w stanie zrozumieć, jak mógł pomyśleć, że w takiej sytuacji humor poprawią mi kwiaty, podczas gdy jedyne, czego potrzebowałam, to żeby jak najszybciej wrócił do domu. Gdyby nie kwiaty, byłby w domu pół godziny wcześniej. Dla niektórych brzmi to pewnie jak narzekanie kretynki, która nie docenia szlachetnego gestu wspaniałego męża. Ale wiem, że są wśród nas rodzice, którzy to czytają i rozumieją.

Dzielenie się takimi emocjami w sieci pozwala rozładować stres? Własny, ale i tych kobiet, które to czytają.

Jest to pewien rodzaj terapii. Inne kobiety w  podobnej sytuacji widzą, że nie są same, a ja dzięki nim też czuję, że nie jestem. To działa w obie strony. Poza tym fajne jest to, że dzięki pokazywaniu pewnych rzeczy z przymrużeniem oka, trafiamy do ludzi, którzy czasem zmieniają swój punkt widzenia.

Od przymrużenia oka blisko do autoironii. Poruszenie wywołało zdjęcie, na którym siedzi pani w toalecie, karmiąc dziecko piersią.

To zdjęcie powstało, żeby dodać otuchy innym mamom. Nie ma nic dziwnego w tym, że mamy zabierają czasami dzieci, szczególnie noworodki, ze sobą do łazienki. Ja zabierałam każde z czwórki, ale dopiero przy drugim przestałam mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Rzeczywiście, temat okazał się kontrowersyjny. Pomyślałam, że dużo ludzi musi mieć brudne łazienki, bo główny zarzut brzmiał, że to niehigieniczne. W  naszej łazience jest dużo czyściej niż w kuchni, więc akurat ten argument mnie nie przekonuje. Myślę, że 99 procent matek, które zobaczyły tę scenę, uśmiechnęło się do siebie i poczuło się lżej. I o to chodziło. 

Łamie pani stereotyp piękna macierzyństwa. Pani zdaniem Polki tego chcą, są gotowe?

Zdarza się, że w kolejce na poczcie czy w sklepie podchodzi do mnie obca kobieta i dziękuje za jakieś zdjęcie czy post. Wiele mam dziękuj

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się