Meryl Streep | Zawsze po stronie kobiet

Tekst: Agnieszka Niedek, Zdjęcie: Mat. prasowe film „Nie patrz w górę”

Data publikacji: 23.11.2021

Meryl Streep | Zawsze po stronie kobiet

Zdjęcie: Mat. prasowe, Meryl Streep w roli prezydentki Stanów Zjednoczonych w filmie „Nie patrz w górę” Adama McKaya.

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 12/2021.

Nie ma roli, której MerylStreep nie umiałaby zagrać. Ale, co być może ważniejsze, to dzięki niej Hollywood dostrzegło wreszcie potencjał dojrzałych kobiet.

„Meryl na prezydentkę” – transparenty z takimi napisami pojawiły się na Marszu Kobiet w Waszyngtonie w 2017 roku. Nie zmotywowało to aktorki do startowania w wyborach, ale 24 grudnia zobaczymy ją w tej roli na ekranie. Obok m.in. Jennifer Lawrence, Timothée'ego Chalameta, Leonarda DiCaprio i Cate Blanchett wystąpiła w filmie Netfliksa „Nie patrz w górę” – opowieści o dwojgu astronautów, którzy usiłują zapobiec zagładzie. Do Ziemi zbliża się bowiem kometa i wszystko wskazuje na to, że uderzy w naszą planetę. Brzmi jak niezbyt ambitne kino w rodzaju „Armageddonu”? Nic z tych rzeczy. „Nie patrz w górę” Adama McKaya, laureata Oscara za „Big Short”, to nie film katastroficzny, tylko komedia obnażająca brutalną prawdę o dzisiejszych społeczeństwach zachodnich, które wykazują się kompletną obojętnością wobec niepokojących informacji. Naukowcy bezskutecznie usiłują zainteresować świat grożącym mu niebezpieczeństwem, a jedną z osób ich ignorujących jest grana przez Meryl Streep prezydentka USA. „Ona bardzo martwi się wynikami sondaży, kwestiami politycznymi, kocha to, że jest sławna. To postać, na którą składają się zachowania wszystkich szalonych przywódców z ostatnich 20–30 lat”, mówi o tej postaci Adam McKay.
Oczywiście nie o taką prezydentkę chodziło fanom Streep i z pewnością nie tak zachowywałaby się na tym stanowisku aktorka. Obojętność i egocentryzm nie są jej cechami. „Podajcie dowolny szlachetny cel, a jest spora szansa, że Meryl już go wspiera” – pisze Erin Carlson w biografii „Queen Meryl” i wymienia: „Prawa człowieka. Zmiana klimatu. Wolność słowa. Ruch Time’s Up będący odpowiedzią na #MeToo”. No właśnie – prawa kobiet to jedno z najważniejszych dla niej zagadnień i śmiało można powiedzieć, że zrobiła dla nas bardzo wiele. Hasła wznoszone przez uczestniczki nowojorskiego marszu wcale nie są tylko bezkrytycznym wyrazem uznania dla jej kariery aktorskiej.

Niedoszła gwiazda opery
Zanim jednak stała się naszą orędowniczką, Meryl przeszła długą drogę. Gdy jako młoda dziewczyna zaczynała studia na żeńskim wówczas Vassar College, nie miała pojęcia, że w ogóle jest o co walczyć. „Gdyby ktoś wtedy zapytał mnie, czym jest feminizm, zapewne sądziłabym, że ma coś wspólnego z dbaniem o paznokcie i włosy”, mówiła potem.
O ile jej wrażliwość społeczna rozwinęła się z czasem, Meryl już jako mała dziewczynka lubiła wchodzić w różne role i zmieniać do nich wygląd. „Miałam sześć lat i zakładałam na głowę halkę swojej mamy, przygotowując się do roli Marii, którą miałam odegrać w naszym salonie. Kiedy otuliłam swoją lalkę, poczułam się wyciszona, wręcz święta, a moja przeobrażona twarz i całkowicie zmienione zachowanie, uchwycone na ośmiomilimetrowej taśmie przez mojego tatę, zahipnotyzowało moich młodszych braci – czteroletniego Harry'ego, który grał Józefa, i dwuletniego Danę wcielającego się w któreś ze zwierząt w stajence”, opowiadała w jednym z wywiadów.
Rodzice nie przywiązywali raczej wagi do tych wczesnych przejawów talentu, natomiast bardzo poważnie potraktowali jej edukację muzyczną. Mary Wolf Wilkinson była ilustratorką i jak mówi o niej aktorka, „miała muzyczną duszę”, a Harry William Streep Junior, choć spędził lata w dziale kadr jednego z koncernów farmaceutycznych, był też pianistą, a nawet skomponował kilka musicali. Gdy ich 12-letnia córka zachwyciła wszystkich podczas szkolnego koncertu bożonarodzeniowego, zapisali ją na lekcje śpiewu u Estelle Liebling, artystki, która występowała w nowojorskiej Metropolitan Opera. Przez krótki czas Meryl w każdą sobotę wsiadała do pociągu i jechała z Bernardsville, gdzie mieszkała rodzina Streepów, do oddalonego o godzinę drogi Nowego Jorku. „Jako dziecko uczyłam się śpiewu operowego, jednak szybko zrezygnowałam. Gdybym tylko nie zniszczyła swego słowiczego głosu przez papierosy, picie i rozpustę, byłabym operową diwą”, mówiła ze śmiechem w 2016 roku w wywiadzie dla PANI. Diwą nie została, ale lekcje śpiewu nie poszły na marne, o czym wiedzą wszyscy, którzy oglądali ją w musicalach „Mamma Mia” i „The Prom”.

Meryl nienawidzi mężczyzn
Jako licealistka występowała z sukcesami w szkolnych przedstawieniach, jednak, jak sama uważa, bardziej wymagającą rolę odgrywała poza sceną. „W szkole średniej zawładnął mną zupełnie inny rodzaj aktorstwa. Chciałam się nauczyć, jak być pociągającą. Dlatego badałam postać, do której chciałam się upodobnić – typową ładną uczennicę szkoły średniej”, zdradziła później. Jako mała dziewczynka nie czuła się ładna. Niemodna fryzura, okulary, aparat ortodontyczny. Podobno wyglądała tak poważnie jak na swój wiek, że dzieci brały ją za nauczycielkę. Wszystko zmieniło się, gdy miała 14 lat, zaczęła rozjaśniać włosy wodą utlenioną i sokiem z cytryny, co noc zakładała wałki i spędzała godziny na strojeniu się przed lustrem. Prawie nic nie jadła – chciała być jak modelki oglądane w magazynach dla kobiet i młodych dziewcząt – „Mademoiselle”, „Seventeen” i „Vogue”. „Oprócz dbałości o wygląd zewnętrzny pracowałam nad tym, co aktorzy nazywają wewnętrznym dostrojeniem. Dostrajałam swój naturalny temperament, przez który byłam – jestem – apodyktyczna, nieco zadufana w sobie, krzykliwa (odrobinę), zasadnicza i pełna dobrego humoru. Zamiast tego rozwijałam w sobie delikatność, układność, naturalną i lekką słodycz, a nawet nieśmiałość, które były bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo skuteczne w kontaktach z chłopcami”, mówiła w jednym z wywiadów.
Odniosła zwycięstwo i stała się, jak pisze Michael Schulman w biografii „Meryl Streep. Znowu ona”, „jedną z tych dziewczyn, które miały wszystko: bystra, ładna i związana z chłopakiem z reprezentacji futbolowej”. Brakowało jedynie koleżanek – one nie nabierały się na jej grę. Wszystko zmieniło się w Vassar College. Chłopców jeszcze wtedy nie przyjmowano do tej szkoły i to tam młodziutka Meryl dowiedziała się, czym jest siostrzeństwo: „Z pomocą tych dziewczyn, wolna od rywalizacji o chłopców, rozbudziłam się intelektualnie. Przekroczyłam samą siebie i ponownie się odnalazłam. Nie musiałam udawać. Mogłam być niezdarna, gwałtowna, agresywna i niechlujna, otwarta, zabawna i twarda, a moje przyjaciółki mi na to pozwalały”.
W Vassar College zachwyciła się sztuką i zaczytywała się w powieściach Jamesa Joyce’a. To była rewolucja, bo w liceum zdecydowanie nie należała do intelektualistek. Podczas rozmowy rekrutacyjnej do innego college’u, do którego usiłowała się dostać, zanim trafiła do Vassar, wpadła w panikę, gdy padło pytanie o książki, jakie przeczytała podczas wakacji. Prawda była taka, że nie przeczytała ani jednej, ale przypomniała sobie, jak kiedyś spędziła kilka godzin w bibliotece nad „jakąś książką o snach Carla Junga”. Głęboko przekonana, że zabłyśnie, oznajmiła, że przeczytała pracę „Dżunga”, tym samym doprowadzając rekruterkę do szału i tracąc szansę na dostanie się na uczelnię.
A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś taki – biegły w tańcach cheerleaderek i pływaniu, za to unikający jak ognia lektur – podczas zajęć dostaje nagle do ręki „Pannę Julię” Augusta Strindberga i czyta kwestie tytułowej postaci tak, że specjalnie dla niego kierownik wydziału zgadza się, by uczelnia wystawiła tę sztukę. Wcześniej nie było o tym mowy, bo nie wierzył, że jakakolwiek studentka mogłaby taką rolę udźwignąć.
Meryl nie miała z tym najmniejszego problemu, choć nie umiała odpowiedzieć swoim koleżankom na pytanie, skąd wiedziała, jak to zrobić. Zapewne nie miała też świadomości, że właśnie gra jedną ze swoich pierwszych feministycznych ról. Wiedział o tym wspomniany kierownik wydziału, Evert Sprinchorn: „Panna Julia w pewnym sensie nienawidzi mężczyzn. To jeden z aspektów tożsamości Meryl Streep – bunt przeciwko męskiemu społeczeństwu”, mówił później.

Jak skończyć Yale i nie oszaleć
Z męskim społeczeństwem miała wątpliwą przyjemność zetknąć się wkrótce na Uniwersytecie Yale, gdzie studiowała aktorstwo. Wspomnienia laureatki trzech Oscarów przypominają niedawne relacje polskich aktorek z uczelni teatralnych i przeczą powtarzanej

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Pani

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Pani

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się