Lubię zaszaleć. Wywiad z Bartoszem Gelnerem

Tekst: Justyna Kasprzak, Zdjęcie: Mat. prasowe serial "Szadź", na zdjęciu Bartosz Gelner wraz z Aleksandrą Popławską

Data publikacji: 18.10.2021

Lubię zaszaleć. Wywiad z Bartoszem Gelnerem

Tekst ukazał się w dwutygodniku Show nr 21/2021.

Świętuje zawsze, gdy dostaje nowe propozycje, ale zapewnia, że wodę sodową ma pod kontrolą. Mówi nam też o miłości do Śląska, patriotyzmie i przyjaźni.

Druga seria serialu „Szadź” wystartowała w TVN. Co nowego u twojego Mrówca?
Same dobre rzeczy! Zyskał dosyć dużą przychylność ze strony odbiorców, co bardzo mnie cieszy. Dalej wraz z komisarz Polkowską stoi na straży Polski niczym Batman nad Gotham City. W nowym sezonie akcja przenosi się z Opola do Warszawy. Kontynuujemy wątek nieprzychylnego dla nas wyroku sądowego wobec postaci granej przez Maćka Stuhra (został uniewinniony z zarzucanych mu czynów). Mrówiec jest jeszcze większym bon vivantem. Wciąż goni Wolnickiego, a do tego jeszcze mocniej musi się zmagać z płcią piękną. A to dlatego, że dołącza do nas trzecia osoba do trójkąta – Karolina Gorczyca, która gra panią komisarz z Warszawy. Za czasów szkoły w Szczytnie Mrówiec miał z nią miłosną relację. Staje więc przed dość trudną sytuacją.

Dlaczego znalazłeś się w tym serialu?
Nie miałem w swoim dorobku artystycznym roli policjanta-detektywa, więc byłem tym żywo zainteresowany. Jestem dość przekorny, dlatego nie chciałem powtarzać schematu postaci policjanta znanego z polskich filmów – zawsze z blachą na wierzchu, w skórzanej kurtce i oczywiście nieśmiertelny. Pomyślałem, że krzyżówka Omara z serialu „The Wire”, faceta w dziwnym płaszczu, połączona z wyszczekanym przedstawicielem nowego pokolenia, będzie ciekawa. Sławek na to poszedł, bo sam w tym kierunku kombinował. Możliwość współpracy ze Sławkiem Fabickim, reżyserem, którego bardzo cenię, czy świetnym operatorem, Mikołajem Łebkowskim, dały mi poczucie, że pod względem techniczno-realizatorskim jestem zabezpieczony. To dla mnie ważne, bo trzeba się po prostu międzyludzko dogadywać. W naszym zespole tak właśnie było. W „Szadzi” są dwie ekipy – w jednej Maciej Stuhr i jego serialowe ofiary, a w drugiej nasza trójka. Oni mają zdjęcia kilka dni przed nami, w innych godzinach. Potem ja z Olką i Karoliną przyjeżdżamy w te same lokacje, tym samym gonimy Maćka zarówno serialowo i w rzeczywistości.

Jaki projekt do tej pory był dla ciebie największym wyzwaniem albo dał najwięcej satysfakcji?
Nie mam i chyba bym go nie chciał mieć. Później, tworząc kolejne role, musiałbym się do niego odnosić. Wszystkie projekty, przy których jest czas i możliwość przygotowania się, poznania nowych ludzi, wykreowania się na nowo i wchodzenia w nieznane rewiry, są dla mnie ważne. Nie mam roli przełomowej ani w karierze, ani też nie mam swojego ulubionego bohatera. Każdy jest mi bliski – staram się go polubić albo nie polubić, żeby był pełnokrwisty.

Mówisz, że teatr plus kino daje ci pełnię. Ale nie zamykasz się: zdarzają ci się też komercyjne projekty, a nawet komedie romantyczne.
Nie należę do osób, które zamykają się na jakąś część kinematografii czy teatru. A komedie romantyczne sam od czasu do czasu oglądam. Nie uważam, że to jest gorszy gatunek. Praca przy tak komercyjnym projekcie ja

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów dwutygodnika SHOW

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

1.79 zł co dwa tygodnie

Kup teraz
SHOW

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się