Lubię mieć mniej. Wywiad z Kingą Preis

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Filip Zwierzchowski/DAS

Data publikacji: 12.05.2022

Lubię mieć mniej. Wywiad z Kingą Preis

Zdjęcie: Filip Zwierzchowski/DAS, stylizacja: Maria Szaj, makijaż: Gosia Macias/Van Dorsen Artists, fryzura: Aleksandra Szczepanek. Sukienka Cos

Tekst ukazał się w magazynie Twój Styl nr 6/2022.

Ma „aż” cztery zdjęcia na Instagramie, jej dom to strefa niedostępna, intymna, luksusowych ubrań nie kolekcjonuje. Może właśnie dlatego widzowie ją lubią i szanują. Czy to kwestia wierności zasadzie: będę żyła na własnych warunkach? A może zadziornej przekory: świat niech się bogaci, błyszczy i pędzi, ja chcę spokojniej, ciszej? Rozmowa z Kingą Preis to pochwała umiaru.

Hotel, w którym się spotykamy – normalny. Kinga zatrzymuje się w nim od 20 lat, lubi spokojną atmosferę, zwyczajność. Z Wrocławia przyjeżdża kilkuletnim autem, pokazuje się bez makijażu, w luźnym swetrze. Gwiazda? O tak. Tylko że inna, daleka od stereotypu. Oznakami życiowego sukcesu nie epatuje, ma je w sobie. To jej prywatna wersja minimalizmu. Modny temat, który dla niej nie jest kwestią mody, tylko zgodności ze sobą.

Twój STYL: Minimalizm. Możemy go też nazwać życiowym umiarem, sztuką świadomego ograniczania potrzeb. Niektórzy z nas doświadczyli tego w efekcie pandemii, a ostatnio także wojny...

Kinga Preis: Ja nie odnalazłam się w minimalizmie z okazji tych wydarzeń. Tak zostałam wychowana, wybieram umiar od lat. Przez całe życie zawodowe mieszkam poza miejscem, w którym pracuję, rezygnując z warszawskiego blichtru i „sławy”, która towarzyszy mojemu zawodowi. Staram się trzymać od nich jak najdalej, choć nie krytykuję osób, które potrzebują popularności. Mnie ona nie łechce. Porzuciłam nawet ukochany Wrocław bez większego żalu. Trzy lata temu przeprowadziłam się na wieś. Gdyby nie konieczność zarabiania, siedziałabym tam na stałe.

TS: To prawda, że w pani nowym domu nie ma pokoju dla gości?

KP: Nie ma. Można powiedzieć, że prowadzimy dom szczelnie zamknięty. Na początku, gdy go zbudowaliśmy, przyjeżdżałam po kilku dniach z pracy i zaraz zgłaszał się ktoś z bliskich: Mogę wpaść? Wiadomo, każdy chce obejrzeć nowy dom. Ale to mnie stresowało. Tak już mam. Stresowałam się nawet wizytą własnej mamy. Mieszka 20 minut od nas, ma zwyczaj wpadania w weekend, więc ja od rana stawiam dom na nogi: ubierzmy się, przygotujmy, zaraz mogą być goście! Włącza mi się stan ciągłego czuwania. Przyjeżdża syn Antek z dziewczyną, a ja już jestem w trybie gospodyni: podać, podsunąć, nakarmić. No i ciągle sprzątam, podobno obsesyjnie wycieram blaty. Z powodu tych moich cech jestem po prostu gośćmi umordowana. Żeby więc nie dawać nikomu sposobności zatrzymania się na dłużej, wymyśliłam, że będę przyjmować ich w salonie, który jest miejscem przechodnim między sypialniami. Mogą tam spać, ale... wciąż ktoś przez salon chodzi. Na dłuższą metę dyskomfort. Poza tym goście, którzy wpadają raz na jakiś czas, zwykle mają dużo do opowiadania, trzeba siedzieć do nocy. A ze mną o 22 już nie pogadasz. Mam to po mamie. Na jej imieninach wyglądało to tak: 9 wieczorem, Krysia wstaje, otwiera okno. Goście się dziwią: – Co robisz? – Ach, ja zawsze sobie wietrzę przed snem. I wszyscy wiedzieli: koniec imprezy.

TS: W pani głosie słyszę przekorę. O Kindze Preis mówi się, że lubi ludzi. Czyli „dom zamknięty” to komunikat: lubię, ale nie w nadmiarze?

KP: Tak. W pracy mogę 14 godzin działać na najwyższych obrotach, mając wokół wiele osób. Zagadują do mnie, ustawiają, czeszą, poprawiają – i ja to lubię. Koledzy twierdzą: z tobą to jest wspaniale, jesteś taka śmieszka, nie ma nudy. A ja mówię: Ludzie, uwierzcie, w domu jest inaczej! Nie to, że nagle uchodzi ze mnie poczucie humoru i jestem dętka. Po prostu daję sobie prawo nic nie mówić, chodzić w majtkach, nie wciągać brzucha. Nie wyobrażam sobie, żebym musiała cały czas być aktywna. Kiedy z mężem idziemy do naszej cygarowni, czyli garażu, gdzie sobie popalam i czytam, on wyciąga cygaro i też robi, co chce. Nie anektujemy siebie nawzajem. I tak jest przyjemnie. Dzwoni telefon, Piotrek się dziwi: Dlaczego nie odbierasz? A muszę? Uważam, że fakt posiadania smartfona nie nakazuje mi bycia stale dostępną. To zresztą działa w dwie strony. Nie obrażam się, gdy ktoś nie odbiera mojego telefonu. Też nie musi.

TS: Brak mediów społecznościowych to już oznaka umiaru ascetycznego. I ryzykownego. „Nie masz Facebooka, Instagramu – nie istniejesz!”, wielu tak sądzi.

KP: Ależ mam Instagram! Dawno temu brałam udział w reklamie i poproszono mnie, żebym wsparła kampanię na swoim profilu. Poprosiłam więc koleżankę zza płotu i syna: załóżcie mi to konto! Wciąż są tam tylko te cztery zdjęcia, które wtedy wstawiłam. Z włas-nej woli nie weszłam tam nigdy. Teraz nawet się nie da, bo nikt nie pamięta haseł. A ja nie zapisałam.

TS: Skoro nie ma pani aktywnych kont, gdzie pani umieszcza informacje, że dostała kolejną nagrodę, że jest premiera filmu?

KP: Ja? Nigdzie, robi to za mnie agencja. Mam wrażenie, że i tak inni wiedzą szybciej niż ja, co się u mnie dzieje! Kiedyś mąż mówi: Twoja mama chyba się na nas obraziła. Pytam mamę: „Coś się stało?”. I słyszę: „Nic nie powiedzieliście, że pobraliście się na jakimś Barbadosie. – Mamo, czyś ty oszalała – my?!” A mama w sezonie ogórkowym pojechała nad morze, położyła się na plaży z gazetką i wyczytała takie doniesienia o córce! Kiedyś zadano mi pytanie: „Pani naprawdę nie tęskni, żeby wziąć ślub?”. Tak, nie tęsknię! Od 28 lat żyję z Piotrem, którego nazywam mężem, i jest nam dobrze. Nie wiem, co by się musiało stać, żebym się zdecydowała. Może gdybym poleciała „na jakiś Barbados” i tam w przypływie chwili strzeliłoby nam do głowy: weźmy ślub, to kto wie? Z tego wzięło się przek

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się