Kto nie ryzykuje... Wywiad z Weroniką Książkiewicz
Zdjęcie: Ala Wesołowska/Art Faces, stylizacja: Maria Szaj, fryzury: Tomek Górecki dla Wella Professionals, makijaż: Sylwia Rakowska/Van Dorsen Artists/Annabelle Minerals
Ubranie: golf Arch The, Wonders, naszyjnik, bransoletka Elixa, Apart, spódnica Sportmax, skarpety, buty Maxmara
Tekst ukazał się w magazynie Twój Styl nr 2/2022.
Co za historia: mama tancerka baletu, ojciec rosyjski lekarz! Dzieciństwo w Moskwie, wtedy tajemniczej, kolorowej. Weronika Książkiewicz poszła do szkoły baletowej, trenowała gimnastykę i pływanie. Ale nie była rozpieszczonym dzieckiem: dobre maniery, dyscyplina, praca. To się przydało, gdy przyszło zdawać do filmówki, pokonać poważną chorobę, w pojedynkę wychowywać dziecko. Dzisiaj, gdy podziwiamy ją w ostrej roli w „Furiozie”, nie ma wątpliwości, skąd ta energia.
Grała dużo, sama zajmując się synem. Zmieniała mieszkania, walczyła o zdrowie. Godziła zadania matki i artystki, które nieraz ze sobą kolidowały. Bezpieczny filmowy wizerunek gwarantował stabilizację w zawodzie, ale nie o to jej chodziło. Przed czterdziestką nabrała odwagi, by zawalczyć o więcej. Wyjść z szuflady. Nawet jeśli mogło to oznaczać ryzyko, przestój w pracy. Plan był dobry. Pokazała inną twarz, zaskoczyła. Nas, ale nie siebie. Od zawsze wiedziała, że jest silna, nie boi się walczyć, a potknięcia nie odbierają jej nadziei. Kolejny raz dopięła swego.
Twój STYL: „Furioza” zrobiła wrażenie. Fani uważają, że rola Dzikiej jest w twojej karierze przełomowa. Postać ostrzyżonej na zapałkę wojowniczki o wrażliwym sercu to odkrycie także dla ciebie?
Weronika Książkiewicz: Nie, ja taką siebie znam. Ale opinia o przełomie to prawda, sama go czuję. Tyle że on nie nastąpił w dniu premiery, do zagrania Dzikiej byłam gotowa już wcześniej. Przygotowania do filmu trwały osiem miesięcy. Potem były długie miesiące zdjęć. To rzadki komfort w filmie, ale dostaliśmy od producenta czas. Scenariusz w dużej części opiera się na autentycznych wydarzeniach w środowiskach związanych z klubami piłkarskimi. Furioza to fikcyjna trójmiejska grupa kibiców. Ale emocje i wartości są uniwersalne: miłość, lojalność, honor.
TS: Grasz policjantkę, twardzielkę, w której kłębią się sprzeczne emocje. Taka ty? To jednak zaskoczenie.
WK: Widzowie, którzy znają mnie z przyjemnych seriali i ról komediowych, przyzwyczaili się do delikatniejszego wizerunku. Rozumiem ich. Zabawne – i potencjalnie zgubne – że podobnie myśleli o mnie ludzie filmu. To ujawniło się już na etapie zdjęć próbnych. Moje agentki pracują także z Matuszem Banasiukiem, który wcześniej dostał rolę w „Furiozie”. Czytały scenariusz, były pewne, że pasuję do tego filmu. Jednak reżyser Cyprian Olencki zaprotestował: nie ma mowy! Ola z Planety singli nie podoła roli Dzikiej. Reżyser castingu przekonywał: co szkodzi spróbować, poświęćmy jej pół godziny. Cyprian był nieugięty. Tak samo producent, który liczył się z jego zdaniem. Zdjęcia próbne trwały miesiąc, nie znaleźli nikogo. Szukali następne trzy miesiące. W końcu reżyser skapitulował: dobrze, niech przyjdzie ta Książkiewicz. Lubię zdjęcia próbne. Nowy materiał do pracy, spotkanie z nowymi ludźmi – okazja do nauki. Tym razem doszedł nerw: nie chciał mnie? No to ja mu pokażę! Zagrałam i zapadła cisza. Spojrzałam na Cypriana, wiedziałam, że jest dobrze. Po kilku dniach zaprosił mnie na spotkanie. Powiedział, że nie miał racji. A po zakończonych zdjęciach do filmu usłyszałam od niego: „Wiesz, Weroniko, wszyscy się mylili. Ty jesteś z tego kina, w komedii tylko udajesz. Bardziej pasujesz do sensacji i dramatu”. Gdy się u kogoś zaczyna nawet nie od zera, tylko od minus stu punktów, takie słowa dają satysfakcję.
TS: Udział w tym filmie oznaczał metamorfozę, inny styl, sposób mówienia, bycia. Nikt, kto zobaczy Dziką w ciężkich butach, nie przyrówna jej do twoich ładnych bohaterek...
WK: To dobrze. Na dzień dobry usłyszałam od reżysera: nie boisz się, że będziesz wyglądała brzydko? Roześmiałam się tylko. Nie mam potrzeby bezpiecznego trwania w jednym rodzaju wizerunku. Co prawda grałam w komediach romantycznych, ale skończyłam te same szkoły, co ludzie występujący z totalnie innym kinie. Traktuję ciało jak narzędzie pracy, dbam o nie, żeby było plastyczne, gotowe na zmiany. Powiedziałam: oczywiście, że się nie boję! Przygotowywałam się solidnie: treningi siłowe, kardio, sztuki walki, strzelnica. Do tego zajęcia z Agnieszką Konopką, choreografką ruchu. Pracowałyśmy nad tym, żeby moje gesty, kroki wyrażały świat zewnętrzny Dzikiej. A dopiero potem, by ruchy zapadły do środka i stworzyły jej świat wewnętrzny. To ciekawe. Do tego doszły wielogodzinne prace nad scenariuszem, z reżyserem. Po kilku miesiącach zrobiliśmy próby kamerowe, wciąż miałam długie włosy. Cyprian stwierdził: mamy tę postać, nie musisz zmieniać fryzury. Ale się zbuntowałam: potrzebuję tej zmiany, nastawiłam się na nią. Kiedy fryzjer ściął mi włosy, pochyliłam się nad nimi z żalem: tyle ze mną przeszłyście… Oddaliśmy włosy na perukę. A ja zobaczyłam w lustrze chłopaka z ciemnym jeżykiem na głowie. Przeglądałam się w każdej wystawie: to ja? Początkowo chodziłam w czapce, na ulicy czułam się naga, nie mogłam ukryć twarzy za niczym. Ale się przyzwyczaiłam. Nie było lęku, że zrobiłam z siebie kogoś obcego.
TS: Czekałaś na tak mocną rolę kilkanaście lat. Co to znaczy: byłam gotowa na przełom?
WK: Grałam wiele podobnyc
Pozostało 70% artykułu
Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów
Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl
PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH
- Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
- Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
- Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
- Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
- Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki
4.9 zł miesięcznie
Kup teraz