Juliette Binoche | Prawda to najlepszy makijaż

Tekst: Anna Tatarska, zdjęcie: Mat. prasowe, kadr z filmu „Między dwoma światami” Emmanuela Carrère’a

Data publikacji: 20.07.2022

Juliette Binoche | Prawda to najlepszy makijaż

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 8/2022.

60. urodziny będzie obchodzić za dwa lata, wcześniej czeka ją 40-lecie pracy artystycznej. Najbardziej rozpoznawalna francuska aktorka w dramatycznych okolicznościach postanowiła, że zawsze będzie wybierać życie i miłość. I temu przyrzeczeniu pozostaje wierna.

Zagrała w 84 filmach i jest jedną z najlepiej opłacanych francuskich aktorek. Mimo to Juliette Binoche nie zachowuje się jak gwiazda. Po raz pierwszy spotkałam ją w 2013 roku w Toronto, gdzie promowała „Wypisz, wymaluj... miłość”. Sprawiała wrażenie twardo stąpającej po ziemi, bez­pośredniej i jak najdalszej od wywyższania się, co nieraz zdarza się jej koleżankom po fachu. Ponownie spotkałyśmy się kilka miesięcy temu na Zoomie z okazji premiery „Między dwoma światami”. Nie zmieniła się. Nadal superprofesjonalna, skupiona na zadaniu i otaczających ją dziennikarzach. Nawet jeśli jej oczy mówi­ły: „Jestem zmęczona”, brała głęboki od­dech i witała nas uśmiechem. Nie skracała spotkań, na pytania odpowiadała wprost, bez okrągłych, pozbawionych treści zdań.

JULIETTE, WYBIERZ WSZYSTKO!
Choć jest świetną rozmówczynią, niemal wszystko, co wiemy o jej prywatnym ży­ciu, to domysły i wnioski wyciągane ze zdjęć. Informacji o nim strzeże z żelazną konsekwencją. Rozmowy o filmach są je­dyną okazją, by poznać ją lepiej. Jeżeli py­tanie osobiste osadzone jest w kontekście produkcji – odpowie, nierzadko znajdując ciekawe wątki łączące fikcję z jej własnymi doświadczeniami. Tak było podczas naszej rozmowy o filmie „Jak być dobrą żoną” dwa lata temu. Binoche wciela się tam w Paulette, dyrektorkę szkoły, która w po­łowie lat sześćdziesiątych kształciła idealne gospodynie domowe. Jej bohaterce umiera mąż, potem zaczynają się problemy finan­sowe, jednocześnie w tle narasta fala femi­nizmu i zbliża się rewolucja seksualna. Okazało się, że to, co widzimy na ekranie, ściśle splata się z rodzinną historią aktorki.Jej babcia została po rozwodzie z niczym. Matka młodo zaszła w ciążę i zamiast rea­lizować ambitne plany, podjęła niezbyt przemyślaną decyzję o wyjściu za mąż. Pa­trząc na nią, wychowaną w przekonaniu, że zadaniem kobiety jest służyć mężczyź­nie, Juliette już jako mała dziewczynka do­szła do wniosku, że musi walczyć o swoją niezależność. Tym bardziej że spędziła dużo czasu na prowincji w szkole z inter­natem, do której przeniosła się z przed­mieść Paryża. „Miałam wrażenie, że cofam się w czasie. W odległym regionie Alzacji życie płynęło niezmąconym tradycyjnym rytmem”.

Matka Binoche – mająca polskie korzenie Monique Stalens – po latach dopięła swe­go, zostając aktorką, reżyserką i edukator­ką. Ojciec, Jean-Marie Binoche, był akto­rem i rzeźbiarzem. O jego śmierci w 2019 roku Juliette informowała na Instagramie. Fotografię okrasiła krótkim komunikatem: „Odszedł”. Rodzice rozstali się, gdy miała cztery lata, ale z obojgiem zawsze utrzy­mywała bliski kontakt. Kiedy Jean-Marie zaczął chorować w połowie ubiegłej deka­dy, zdarzało jej się uronić łzę podczas wy­wiadu, gdy tylko rozmowa schodziła na tematy rodzinne. Jak kilkakrotnie sugero­wała, to, że została aktorką, mogło mieć związek z niezaspokojoną potrzebą zdoby­cia aprobaty rodziców. „Zawsze chciałam, by mnie doceniali. Ale przychodzi w życiu taki moment, że przestaje się na to czekać. W końcu zdecydowałam, że jestem gotowa się z tą potrzebą pożegnać”.

Wybór konkretnej ścieżki zawodowej nie był intuicyjny. „Jako 14-latka czułam się rozdarta. Byłam zakochana w malarstwie, ale uwielbiałam też teatr. Moja mama mia­ła przyjaciółkę malarkę. Powiedziałam jej o moim dylemacie. A ona zrobiła dla mnie plakat z napisem: »Juliette: wybierz wszystko!«. To hasło zostało ze mną na za­wsze” - mówiła na łamach „Guardiana”. Nigdy nie zrezygnowała z malowania. Ma na koncie kilka wystaw, a obrazy, które w filmie „Wypisz, wymaluj... miłość” tworzy bohaterka, są jej autorstwa. Wyda­ła też album „Portaits In-eyes”, w którym portretom towarzyszą krótkie wiersze na cześć bohaterów. Nie tylko nie zawęziła swoich artystycznych poszukiwań, ale wraz z upływem czasu coraz odważniej eksploruje też nowe dziedziny. Od lat wy­stępuje na najważniejszych teatralnych scenach, m.in. w Londynie i w Nowym Jorku. Jako 44-latka zadebiutowała w spektaklu „In-I” w National Theatre w Londynie. Na scenie tańczy u boku Akrama Khana, specjalisty od choreografii inspirowanej starożytnym hinduskim tańcem kathak.

MUZA KIEŚLOWSKIEGO
Głównym polem jej działalności pozostaje jednak film. Bez względu na język czy for­mułę, na ekranie zawsze wypada lekko i autentycznie. Lata płyną, a ona, przecząc niepisanym ejdżystowskim zasadom bran­ży, regularnie pojawia się w komediach romantycznych jako uwodzicielka i trzpiotka. Ale to tylko jedna z jej twarzy. W „Kochankach na moście” grała tracącą wzrok artystkę, która nawiązuje relację z bezdomnym alkoholikiem. W „Angiel­skim pacjencie” - pielęgniarkę opiekującą się ciężko poparzonym mężczyzną. Za tę rolę dostała Oscara i nagrodę BAFTA. Była muzą Kieślowskiego, wystąpiła w „Czer­wonym”, „Białym” i „Niebieskim”, za który otrzymała wiele branżowych wyróżnień. Mistrz mówił zresztą, że zrea­lizował trylogię tylko dlatego, że znalazł Binoche. W „Czekoladzie” karmiła słodko­ściami Johnny’ego Deppa (kolejna nomi­nacja do Oscara) i oburzała swoim wolnym duchem skostniałą lokalną społeczność. W „Sponsoringu” Małgośki Szumowskiej odkrywała w tajemnicy zakazane, zmysło­we uciechy. W „Camille Claudel 1915” grała słynną rzeźbiarkę, zamkniętą przez bliskich w ośrodku dla obłąkanych. W „High Life” zbierała do kubeczka sper­mę i w uprzęży BDSM ujeżdżała mecha­nicznego byka - a wszystko to w kosmosie. Jej różnorodne wcielenia można by jeszcze długo wymieniać, a przed nami kolejne ważne premiery. W „Paradise Highway” u boku Morgana Freemana Binoche wystą­pi jako kierowczyni TIR-a, w serialu wy­produkowanym przez Apple TV+ „The New Look” zagra samą Coco Chanel. Dotąd unikała telewizji, ale ewidentnie zmieniła nastawienie, bo aktualnie możemy ją oglą­dać w świetnych „Schodach” na HBO Max, gdzie partneruje Colinowi Firthowi.

„Jestem szczęściarą, bo moje życie to hi­storia wspaniałych znajomości, spotkań z reżyserami, aktorami”, mówiła mi pod­czas rozdania Europejskich Nagród Filmo­wych w 2019 roku. „

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Pani

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Pani

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się