Intymność w sieci. Wywiad z Joanną Koroniewską

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Aldona Karczmarczyk/Van Dorsen Artists

Data publikacji: 13.07.2022

Intymność w sieci. Wywiad z Joanną Koroniewską

Zdjęcie: Aldona Karczmarczyk/Van Dorsen Artists, stylizacja: Maria Szaj, makijaż: Patrycja Dobrzeniecka kosmetykami Miya, fryzura: Aleksandra Oleczek. Sukienka Zadig & Voltaire, marynarka Sportmax, buty vintage

Tekst ukazał się w magazynie Twój Styl nr 8/2022.

Jak stworzyć związek, zbudować rodzinę, kiedy nie ma się mocnej podstawy, wzorów? Joanna rosła jako jedynaczka, bez ojca, szybko straciła mamę. Miała deficyt miłości i poczucie samotności. Wygrała jej determinacja i tęsknota za pełnym domem, partnerską relacją z kochającym mężczyzną. Po drodze nie było łatwo, ale kłopoty ją wzmocniły. Dziś cieszy się, gdy słyszy o sobie: normalna w nienormalnym świecie. Czuje się spełniona. Potrzebuje bliskości, poczucia przynależności, po prostu lubi ludzi, ale też zna granice i wie, ile osobistych spraw należy zachować dla siebie. Może dlatego udało się jej stworzyć wyjątkową sieć kontaktów w internecie, ważną szczególnie w czasie epidemii, gdy siedzieliśmy w domach, tęskniąc do innych. „Domówki u Dowborów” to już klasyka, ale i przykład, jak szczere mogą być relacje między osobami, które przecież się nie znają. Joanna zna zasadę: trzeba być spontanicznym i wiarygodnym, jest sobą. W naszych trudnych czasach to cenna waluta.

Twój STYL: Mam wrażenie, że ty i twój mąż jesteście najsympatyczniejszą parą w polskim internecie. Niełatwo zbudować więź z ludźmi, których nie zna się osobiście, a jednak oni was lubią. „Domówki u Dowborów” okazały się przebojem. Jak to się zaczęło?

Joanna Koroniewska: „Domówki” wymyśliliśmy w czasie pandemii, ale zaczęło się wcześniej, w trudnym dla mnie czasie. Mówię o tym pierwszy raz. Pięć lat temu przeżyłam dramat związany z oczekiwaniem na drugie dziecko. Byłam po kilku poronieniach, wielu próbach zajścia w ciążę. Pojawiła się szansa na jej utrzymanie, ale musiałam leżeć przez niemal dziewięć miesięcy. Codziennie budziłam się w potwornym strachu o dziecko. W tym czasie pojawiły się wyssane z palca publikacje w stylu: „Koroniewska zniknęła!”, „Skończyła się jako aktorka”. Nie chciałam tego komentować, ważna była tylko ciąża. W tamtej sytuacji Instagram okazał się lekarstwem. Nie opisywałam, z czym się mierzę, nie fotografowałam się z brzuchem, ale czułam przychylność tych, którzy do mnie pisali. Jakby wiedzieli, że wsparcie jest mi potrzebne. Wtedy przekonałam się, że Instagram może generować więzi, które nie są powierzchowne. Odkryłam zasadę: mimo że nie mówisz o sobie wszystkiego, nie odsłaniasz prywatności, możesz być interesująca dla innych. Możesz dać im coś od siebie i coś wartościowego dostać. Uznałam, że to medium dla mnie. Jestem ekstra- i introwertyczką w jednym. Mam dużą otwartość na ludzi, jednocześnie mały krąg przyjaciół. Nie lubię dzielić się wszystkim. 

TS: Ale zaczęłaś się dzielić, gdy wybuchła epidemia. Z Maćkiem zaprosiliście nas do swojego domu, do codziennego życia. Byłaś gotowa tak się otworzyć?

JK: Wiedziałam, że mogę to zrobić po swojemu. Lockdown okazał się szokiem, na który znalazłam lekarstwo. Maciek i ja kochamy swoją pracę. Ja przygotowywałam w tym czasie dwie premiery teatralne, on był w trakcie nagrań do programu telewizyjnego. I nagle zamknięto nas w domu, odcięto od publiczności jak od powietrza. Wtedy zdecydowaliśmy się na pierwsze „lajfy” – żeby złapać kontakt z ludźmi. Znów pojawiły się emocje podobne do tych, które przeżywam na scenie. Najpierw wszystko szło na żywioł, potem zaczęliśmy pokazywać się systematycznie. To zasługa Maćka. Mnie się czasem nie chciało, wolałam zadzwonić do koleżanki. On był konsekwentny, świetnie zorganizowany, odkryłam to z podziwem. Przygoda z Instagramem pokazała, że oboje mamy umiejętności, których się po sobie nie spodziewaliśmy. Okazała się dla nas także terapią. 

TS: Potrzebowaliście jej oboje?

JK: Choćby po to, by sobie uświadomić, że nie wszystko, co wydawało nam się trudne w związku, musi być powodem frustracji. Oboje jesteśmy głośni, porywczy, intensywnie wchodzimy w spory. Kiedyś, gdy pokłóciłam się na dobre z mężem, myślałam: czas się rozstać! Gdy w „Domówkach” pokazaliśmy siebie prawdziwych, dostaliśmy odzew: inni mają tak samo. I sobie z tym radzą, to normalne. Dzięki temu przestałam się wstydzić, że nie jestem najlepszą żoną świata. 

TS: Dobra wymiana energii – to jest dla was ważne. Ludzie potrzebują jej teraz bardziej?  Więzi zyskały na wartości?

JK: Tak. Życzliwość, serdeczność, ale też szczerość. Niedawno na festiwalu See Bloggers podeszła menedżerka jednej z gwiazd i zapytała: „Ale tę ostatnią sprzeczkę przed Magdą Gessler (była naszym gościem) ty i Maciek sfingowaliście, tak?”. Nieprawda! Tak

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się