Dziękuję za wszystko. Wywiad z Magdaleną Różczką

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Adam Pluciński/Move

Data publikacji: 14.06.2023

Dziękuję za wszystko. Wywiad z Magdaleną Różczką

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 7/2023

Matka, partnerka, aktorka. Kolejność ról nieprzypadkowa. Magdalena Różczka ma 45 lat i poczucie, że życie zostało uporządkowane. Jej szczęście to nie zrywy w stylu „piękne są tylko chwile”, ale codzienność oparta na przemyślanej hierarchii wartości. Urządziła swój świat tak, by co rano budzić się ze spokojem. Dzięki temu nawet trudności są tylko ostrzejszą przyprawą dobrego życia.

Równowaga – stan pożądany w czasach zawieruchy. Przed spotkaniem z Magdą zastanawiam się, jaka kobieta usiądzie przy stoliku. Wiem, że jest wrażliwa, uważna, ale też zdecydowana, wnikliwa. Czy poddała się nastrojowi pesymizmu? Obie jesteśmy świadome, że dookoła rozgrywają się dramaty, wojna, kryzys... Ale gdy wita się ze mną spokojnym głosem, staje się jasne, że wciąż jest optymistką, mimo wszystko. Najpierw rozmawiamy o różach – obie je hodujemy, a to czas pierwszych kwiatów. I tak Magda zaczyna opowiadać o tym, jak nauczyła się wprowadzać w swój świat harmonię i jasne zasady. I co to zmieniło.

Twój STYL: Co jest ci bliższe: spokój i uporządkowanie czy inspirujące zamieszanie?

Magdalena Różczka: Zawsze wybieram spokój. Dzisiaj rano podczas ćwiczeń moja trenerka powiedziała: „Magda, ty nawet w ruchu szukasz bezruchu!”. Zgadza się. Lubię ćwiczenia, które wymagają koncentracji, powolnego działania, oderwania się. Wiem, że za chwilę włożę buty i zacznę biec. Ale nawet w codziennym biegu szukam uporządkowania. Plan dnia staram się układać tak, żeby wrócić do domu w  porze, gdy kończą się zajęcia w  przedszkolu i  szkołach i być z dziećmi na wyłączność, bez patrzenia w telefon.

Spokój to wartość deficytowa w czasach, które budzą lęk, wytrącają z życiowej równowagi. Jak ty go budujesz?

Pracuję nad nim codziennie. Oddzielam rzeczy, na które mam wpływ, i te, na które nie mam, zajmuję się tylko pierwszymi. Ustaliłam hierarchię wartości. Najważniejszy jest mój dom, dzieci, mężczyzna. Wczoraj wieczorem młodsze córki, trzylatka i ośmiolatka, tańczyły jak zwariowane, nie mogłam zagonić ich do łóżka. Pozwoliłam im na wygłupy, bo chciałam się nimi nacieszyć. Później moja nastolatka miała mi coś do opowiedzenia, a ja słuchałam i słuchałam. Tyle dobrego zdarzyło się jednego wieczoru. Dzisiaj dziewczyny wstały zdrowe, radosne, chętne do wszystkiego – to jest szczęście.

Za kilka lat najstarsza córka będzie dorosła. Myślenie o przyszłości dzieci budzi niepokój czy niesie nadzieję, że sobie poradzą?

Pewność, że sobie poradzą! (śmiech) Jestem o nie absolutnie spokojna! Ale nie myślę obsesyjnie o przyszłości, staram się żyć tu i teraz. Nie pielęgnuję złych wspomnień, choć mam nadzieję, że uczę się na błędach. Ważne jest dla mnie, że kocham, i to daję córkom każdego dnia. Myślę, że to buduje ich pewność siebie, odwagę. Taką solidną podstawę dała mi mama. Gdy stawiałam pierwsze dorosłe kroki, odwagą był wyjazd z Nowej Soli do Warszawy, zostawienie domu, w którym miałam wszystko. Siłę dała mi świadomość, że jest ktoś dorosły, kto mnie wspiera. Jeśli powinie mi się noga, mam gdzie wrócić. A żeby być taką matką dla moich córek, sama muszę być silna. Dlatego zaczęłam o siebie bardziej dbać. W sensie fizycznym i psychicznym. Dziś poświęcam sobie więcej czasu niż kiedyś.

Dla pracującej mamy trójki dzieci to wyzwanie.

Łatwiejsze niż wtedy, gdy miałam jedno dziecko! Bo przestałam wymagać od siebie bycia wzorową na wszystkich polach. Jeżeli moje ciało krzyczy, że chce odpocząć, to na jeden dzień nakrywam się kocem. Zaakceptowałam czasowe poczucie bezradności i braku siły, które nawet u siebie polubiłam. Oczywiście jest to możliwe dzięki pomocy Janka i niani. Kiedyś myśl o poświęceniu uwagi sobie przerażała mnie. Oznaczała: nie jesteś dobrą matką. A rok temu z firmą Topestetic zrobiłam kampanię zachęcającą kobiety: „Znajdź dla siebie czas”. Pierwszy raz w życiu sama potraktowałam to hasło serio. Efekt? Wcześniej położenie się na 20 minut z maseczką wywoływało poczucie winy, bo w domu jest tyle do zrobienia! Dzisiaj potrafię zapisać to sobie w kalendarzu jako coś ważnego o 10 rano. I nie ma siły, żebym nie dotrzymała danego sobie słowa. Nawet jeśli nie mam wszystkiego wysprzątanego, ugotowanego.

Dla z

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się