Dobrze, że jesteś. Wywiad z Borysem Szycem z córką Sonią

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Aldona Karczmarczyk/Van Dorsen Artists

Data publikacji: 10.08.2023

Dobrze, że jesteś. Wywiad z Borysem Szycem z córką Sonią

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 9/2023

Punkt wyjścia jest fatalny: nie dogadują się, nie widują, a życie stawia przed nimi problem. To Ryfka i Michał z filmu Miało cię nie być. Skomplikowaną relację ojca z córką zagrała para nietypowa: Borys Szyc i jego córka Sonia. Ich historia też nie jest prosta. Ile prawdy o sobie pokazali przed kamerą? Jak dogadują się poza ekranem? Czy film zmienił ich relację? O  współpracy w życiu i na planie opowiadają w pierwszym wspólnym wywiadzie.

Spotykamy się w  Otwocku nad Świdrem. Oboje punktualni, uśmiechnięci. Pierwsze wrażenie: wdzięczna nastolatka i troskliwy tata. Są podobni: uważne oczy, układ ust, gesty. Ona przeszła dużo – rozstanie rodziców, zmianę miejsca zamieszkania, oddalenie od ojca. On walczył z nałogiem i wizerunkiem skandalisty. Lata trudnych doświadczeń dla obojga. Dziś wyglądają na przyjaciół. Ich porozumienie nie jest kreacją ani złudzeniem. Gdyby nie czuła, dojrzała więź, wspólny film Miało cię nie być o trudnej relacji ojca z córką raczej by się nie udał. W scenariuszu mamy niechcianą ciążę, perspektywę aborcji, ojca żyjącego swoimi sprawami, daleko od córki i sytuację, w której nagle muszą działać razem. Dylemat goni dylemat. Rodzą się emocje niewygodne, czasem skrajne. Borys ma wprawę w złożonych rolach, ale 18-letnia Sonia gra pierwszy raz, a on jest jej tatą, nie tylko aktorem spotkanym na planie. To wyzwanie dla każdego z nich.

Twój STYL: W  jakich okolicznościach zostałaś ekranową córką Borysa Szyca?

Sonia Szyc: Przyjechałam do Warszawy na urodziny koleżanki. Tata odebrał mnie z dworca i mówi: „Odezwał się do mnie reżyser, proponuje, żebyśmy pokazali się razem na castingu. Chcesz spróbować?”. Pochłonięta myślami o imprezie, stwierdziłam: „No… dobrze, czemu nie?”. W taksówce, w drodze na urodziny, dostałam opis scenki. Nauczyłam się tekstu. Nie miałam wielkich oczekiwań. Tydzień po castingu tata zadzwonił: „Zapraszają nas do filmu”.

W kinie niewiele było takich duetów. W oscarowym Nad złotym stawem, lata temu, Jane Fonda i jej ojciec Henry zagrali córkę i tatę. W Ciekawym przypadku Benjamina Buttona u boku Brada Pitta pojawia się jego prawdziwa córka Shiloh, ale gra epizod. A wy wspólnie unosicie cały film. Borys, nie bałeś się tego wyzwania?

Borys Szyc: Oczywiście, że się stresowałem, chyba bardziej niż Sonia. Nie mieliśmy doświadczeń wspólnego grania. Śpiewaliśmy sobie czasem w aucie, tańczyliśmy, bo od dziecka byłem fanem Michaela Jacksona, uczyłem Sonię jego kroków. Raz wystąpiliśmy publicznie w szkole Soni, na zakończeniu ósmych klas. Zaśpiewaliśmy Shallow Lady Gagi i Bradleya Coopera. Ktoś nas nagrał i wrzuciliśmy filmik na Facebooka. Zobaczył to reżyser Kuba Michalczuk i chyba też Kuba Kosma, producent. Pewnie wtedy wykluł się pomysł zaproszenia nas na casting. Ale Soni do aktorstwa nie ciągnęło, więc ciekawiło mnie, co się wydarzy. Castingowa scenka była trudna, emocjonalna: pierwsze spotkanie po długim czasie bez kontaktu, córka i ojciec wyrzucają sobie wzajemne żale… Przyznaję, miałem obawy: Boże, a jeśli ona będzie grać jak amatorzy z dokumentów w stylu Trudne sprawy. A tu zaskoczenie. Sonia przyszła na plan przygotowana. Byłem pod wrażeniem, że jest naturalna, niczego się nie boi i szybko uruchamia emocje.

Kameralny casting to jedno, profesjonalny plan drugie. A tu jeszcze chodziło o rolę główną. Ryzyko, że osiemnastolatka może tego nie udźwignąć, jest spore.

Borys: Rzeczywiście, na planie jest inaczej. Pojawia się duża ekipa, rusza kamera, są profesjonalne światła, przystawiają ci mikrofon, cały czas coś poprawiają. Sam z  wiekiem coraz trudniej znoszę, że przez 12 godzin ktoś mnie dotyka, mówi: Borys, przejdź tam, Borys, zrób to, powtórz. Po zdjęciach czuję się przebodźcowany. Gdy byłem młody, miałem nadzieję, że z  czasem skóra mi stwardnieje, wzrośnie odporność na stres. A  teraz potrzebuję więcej momentów ciszy, pobycia samemu niż dawniej. Na szczęście wiek Soni to jej atut. Ona się zgiełkiem nie męczy. Ale ma inną naturę niż ja. W  jej wieku uwielbiałem być w  centrum uwagi, pławiłem się w  tym. A  ona nie lubi być w środku kółeczka, gdy inni tańczą dookoła.

Sonia: To prawda. Cenię spokój i przestrzeń osobistą. Praca przy tym filmie to pierwszy raz, gdy znalazłam się w centrum zainteresowania. Bardziej mnie to dziwiło niż niepokoiło, ale momentami nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Stres byłby większy, gdyby nie komfortowa atmosfera na planie.

Borys: Przytrafiła nam się świetna ekipa. Producenci, scenarzystka, dziewczyny od kostiumów, make-upu. Ale przede wszystkim reżyser, któremu jestem wdzięczny, bo wziął Sonię pod opiekę. Jest bezpośredni, od razu skrócił dystans, chciał, żeby Sonia czuła się swobodnie.

Sonia: Przez miesiąc przebywania non stop razem przywiązałam się do tych ludzi. Ostatniego dnia ryczałam tak, że nie mogliśmy zacząć zdjęć. Akurat przyjechali na plan dziennikarze. To był mój najbardziej nieprofesjonalny poranek.

Przystępując do pracy, ustaliliście jakieś zasady? Odtwarzać pierwszoplanowe role to nie to samo, co szykować razem kolację w domowej kuchni. Tam ojciec może powiedzieć: nie syp tyle soli. A na planie? 

Borys: Właściwie się nie wtrącałem. Patrzyłem, jak Sonia sobie radzi, i  to mnie wzruszało. Widziałem, jaka jest podekscytowana. To są najpiękniejsze momenty – kiedy robisz coś pierwszy raz, nie wiesz, jak to się rozwinie, ale angażujesz się na sto procent. Może to punkt zwrotny w jej życiu? Sonia zdawała w  tym roku maturę, a  praca w  filmie stała się jej prywatnym egzaminem dojrzałości. Mogła poczuć się kreatywna, doceniona, bo słuchano jej pomysłów, brano pod uwagę jej zdanie. To buduje poczucie wartości. Sprawdziła się w dorosłej sytuacji – w  pracy. Zarobiła pieniądze. No i  przeżyła przygodę. Oboje tak podeszliśmy do tego wyzwania.

Sonia: Traktowałam film z  tatą jak przygodę, ale też eksperyment. Czasem lubię rzucić się na głęboką wodę. Przeżyłam stres, ale byłabym na siebie zła, gdybym nie spróbowała. Na planie zdarzały się momenty trudne. Czasem Kuba puszczał nas na żywioł, na zasadzie: teraz zró

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się