Cieszy mnie myśl o przyszłości. Wywiad z Agatą Kuleszą

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, zdjęcie: Aldona Karczmarczyk/Van Dorsen Artists

Data publikacji: 12.06.2024

Cieszy mnie myśl o przyszłości. Wywiad z Agatą Kuleszą

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 7/2024

W Skazanej gra kobietę, której dobre życie nagle zmienia się w tragedię. Gdy zaczynała pracę nad serialem, też miała trudny czas. Musiała podjąć poważne decyzje. Dziś Agata Kulesza jest już po kryzysie. Mówi, że okres zawirowań można dobrze wykorzystać. Nie tylko by się podnieść i zgromadzić nowe siły, ale też by nie powtarzać starych błędów. Co pomogło jej wrócić do równowagi?

W kawiarni kelnerka rozpoznaje ją: „Dawno pani u nas nie było”. Agata wróciła tu po przerwie. Jest pogodna, żartuje. Za nią rozwód, wyprowadzki, ciemny czas, o którym nie zapomni. I życie, do którego nie chce wracać. Czas na nowe – role, zadania, przyjemności, miejsca. Jej kalejdoskop obraca się szybko, ale więcej w nim kolorowych szkiełek. W teatrze gra główną rolę w sztuce Witkacego, zaraz zaczyna film. Ale na razie angażuje ją pożegnanie z bohaterką, której oddała cztery lata. Kelnerka chwilę się waha, ale zawraca z komplementem: „Ten pani serial Skazana – świetny!”.

Twój STYL: Rozstaje się pani z sędzią Alicją Mazur. Intensywna, soczysta rola. Nie będzie jej pani brakowało?

Agata Kulesza: Nie. Gdy kończę film, zamykam rozdział. Kilka miesięcy temu na planie innego filmu spotkałam młodziutką Nikę Wichłacz. Grałam matkę Simony Kossak, ona moją wnuczkę. Kiedy jechałyśmy na ostatni dzień zdjęć, Nika zapytała: „Agata, czy jest ci smutno, że kończymy film?”. Odpowiedziałam: nie, nigdy nie jest mi smutno. Była zdziwiona. Nie chciałam być cyniczna, powiedziałam prawdę. Lubiłam pracę w Skazanej, ekipa była świetna, zżyliśmy się. Ale... pora się rozstać.

Pani czuje, że czas filmu się wypełnia? Istnieje coś takiego jak aktorska busola?

Tak. Przymierzaliśmy się nawet do pociągnięcia fabuły, zaproponowałam: może wypuśćcie mnie już z więzienia, zrobię studia, będę przychodziła i pomagała tym dziewczynom z zewnątrz. Ale uznaliśmy, że historia Alicji Mazur definitywnie dobiegła końca. Szanuję decyzję producentów. Serial ma oglądalność, osiągnął sukces, także finansowy. To odważne, żeby zakończyć go w tym momencie. I uczciwe, skoro scenariusz się wyczerpał. Byłam już zmęczona brzydotą, która mnie tam otaczała – więzienne uniformy, przygnębiające wnętrza. Agresja, brutalność. To była jedyna praca, w trakcie której, gdy miałam dzień wolny, robiłam sobie makijaż. Z reguły go unikam. Potrzebowałam uciec od obskurności tamtego świata.

Z takiej roli wychodzi się szczególnie trudno?

Nie. Trudniej mi wchodzić w rolę, niż wychodzić. Po prostu wracam do domu, muszę się wyspać, zrobić pranie. Nie identyfikuję się psychicznie z bohaterką poza planem, nie biorę jej emocji na siebie. Używam ich, gram je, ale mam trzecie oko, które kontroluje granicę przenikania. Ale ta rola zostawiła we mnie mocną refleksję. O tym, jak trudno kobietom w więzieniu zachować godność, żeby nie być traktowaną przedmiotowo. Zastanawiałam się, czy wierzę w powrót do normalnego życia po długim pobycie w opresyjnym wyizolowaniu. Czy resocjalizacja w ogóle jest możliwa. Nie wiem, ale podejrzewam, że w realnym życiu te kobiety nawzajem dużo dla siebie robią. Że wiele z nich zawdzięcza przetrwanie koleżankom spod celi. Myślę też o tym, że wystarczy jeden nieuważny krok, głupia decyzja, żeby się tam znaleźć…

Pojawiła się myśl w kontrze: cokolwiek trudnego działo się u mnie, w porównaniu do tych kobiet, mam jednak dobre życie?

Tak. Praca w tym serialu była lekcją uważności. W przebodźcowanym świecie powinniśmy sami sobie nakazywać zatrzymywanie się co jakiś czas, żeby poczuć: jestem, żyję. Docenić to, co mamy. Staram się tak robić. Jeżdżę do mojego domku nad morze. Mam tam ulubiony obowiązek. Goście idą na plażę, a ja zmywam – na trawie, w  miskach. Czasem słyszę: Agata, mogłabyś tu sobie zrobić wygodniej, wstawić zmywarkę. Oczywiście. Ale chcę tam, w prostszych warunkach po prostu czuć, że każda, najprostsza nawet czynność ma swoje trwanie. Te naczynia muszę zebrać, posegregować, zagrzać wodę – zajęcie medytacyjne. Jestem skupiona na byciu tu i teraz. I to jest dla mnie dobre.

Odkrywanie sensu prostych czynności może być terapią?

Coś w tym jest. Niedawno, po dłużej nieobecności, wróciłam do domu na Mokotowie. Mam za sobą trudne osobiste doświadczenia. Miałam do czynienia ze złymi ludźmi i jestem ostrożniejsza, mniej ufna. Także twardsza. Z drugiej strony obudziła się we mnie nowa wrażliwość. Rano wcześniej wstaję, obserwuję ptaki. Próbuję nauczyć się ich nazw. Nad morzem jest dużo sójek, kosów, przylatuje synogarlica. Na tarasie mam gniazdo. Po jego kształcie i wyglądzie ptaszka sądzę, że to strzyżyk. Na Mokotowie zastałam na balkonie dwie wrony. Kąpały się w pojemniku z wodą, potem siedziały w lawendzie, przylatywały na kuchenne okno i  patrzyły, co robię. Pomyślałam: one chyba uważają, że to ja wprowadziłam się do nich. Przyroda stała się moim azylem. Dzięki temu czuję, że pęd życia mniej mnie dotyczy.  Niedawno otworzyłam drzwi na balkon, a tam wiewiórka. Widzę ją, ona mnie, wcześniej niespecjalnie by mnie to obeszło. Nie przyszłoby do głowy zastanawiać się: ten kos – jakim cudem potrafi utrzymać w dzióbku sześć robaków i jeszcze dobierać następne?

Słucham pani czułego tonu i przypominają mi się słowa wspomnianej Simony Kossak: „Bardzo państwa proszę, nie dotykajcie małych sarenek. Można z daleka popatrzeć i trzeba cichutko odejść”.

Sarenki „grały” w filmie o niej. I chociaż to moje ulubione zwierzęta, nie podeszłam. Na planie był też m.in. kruk. Miał przenikliwe, budzące respekt spojrzenie, bałam się go. Kruki są inteligentne, podobno nadają sobie imiona i pamiętają, jeżeli ktoś je skrzywdził. Była też locha o imieniu Cucu,

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się