Chwila prawdy bez łez. Wywiad z Beatą Kozidrak

Rozmawiała: Agnieszka Litorowicz-Siegert, Zdjęcie: Jakub Pleśniarski/Van Dorsen Artists

Data publikacji: 08.07.2021

Chwila prawdy bez łez. Wywiad z Beatą Kozidrak

Zdjęcie: Jakub Pleśniarski/Van Dorsen Artists, stylizacja: Maria Szaj, makijaż: Andrzej Kawczyński/Armani Polska, asystentka makijażysty: Aleksandra Artychowska/Armani Polska, fryzura: Aleksandra Oleczek, Sabina Szwajca, scenografia: Marek Piotrowski, ubranie: spodnie, koszula Adrian Krupa, okulary Illesteva/Andy & Mag, buty Michael Kors/modivo.pl

Tekst ukazał się w magazynie Twój Styl nr 07/2021.

Sukces trzeba unieść. Zwłaszcza ten wyrwany losowi. W życiu Beaty Kozidrak nic nie było łatwe. Nie potrafiła być gwiazdą, która tylko lśni. Wychowana tradycyjnie, brała na siebie dużo ról: artystka, menedżerka, żona, matka… Nagrodą były kolejne platynowe płyty, źródłem siły małżeństwo trwające 35 lat. Ale fortuna gwarancji nie daje. Po rozwodzie Beata zaczyna nowy rozdział życia. Rozlicza się z nim w książce „Gorąca krew”. I wierzy, że na szczycie nie jest się skazanym na samotność.

Twój STYL: Wiem, że się wahałaś, co włożyć na imprezę „porozwodową”. Ciuch w kolorze czarnym, białym czy czerwonym. Wybrałaś małą czarną. Przyszedł czas na nobliwą dojrzałość?

Beata Kozidrak: Dojrzałość – możliwe. Ale ze względu na buty za kolano, które założyłam do sukienki, nie taka nobliwa. Mała czarna to symbol kobiecości. Czułam się kobieco. Potrzebowałam odpoczynku, ale byłam wolna. Rozpuściłam włosy.

TS: Rozmawiałam z twoim byłym mężem, mówił o tobie z życzliwością. Przeszłaś przez rozwód suchą stopą?

BK: Nie, to nie było łatwe. Ale jest już okej. Mamy z Andrzejem dobry kontakt, współpracujemy. Nie zostaliśmy przyjaciółmi, ale rozumiemy, że jest dużo do ocalenia: dzieci, wnuki, Bajm, wszystko, co razem tworzyliśmy. Szanujemy to, nie spaliliśmy mostów.

TS: Wiele kobiet twierdzi, że dałaś przykład, jak można się rozstać z klasą.

BK: Kobiety chcą ze mną o tym rozmawiać. Ale nie jestem mentorką ani terapeutką. Posługuję się wiedzą życiową, swoim systemem wartości. Mówię tylko: to wykonalne, można rozejść się w pokoju i ułożyć życie na nowo nawet po 35 latach związku. Dojrzałość potrzebna jest na wszystkich etapach. Rozumiem ją też jako wykorzystanie każdej szansy na ocalenie małżeństwa. Rozmowy, jeśli jeszcze jest o czym rozmawiać. Szukanie przyczyn kryzysu również w sobie. Sama zadawałam sobie pytanie: jaka część problemu jest po mojej stronie? Gdy doszłam do wniosku, że nie mamy już wspólnej przyszłości, przestrzeni, podjęłam decyzję: czas zamknąć rozdział.

TS: Taka zmiana kusi, a jednocześnie przeraża. Jak sobie z tym poradziłaś?

BK: Przerażenie pojawia się wtedy, gdy widzi się rozstanie w kontekście straty. Jest łatwiej, gdy powiesz sobie: zobacz, ile jeszcze możesz zrobić ze swoim życiem. Widziałam rozwody, po których starsze ode mnie kobiety odżywały, wkraczały na nową drogę, znajdowały szczęście z innym mężczyzną. Czasem pojawia się niepewność: czy należy mi się nowe szczęście, czy będę umiała o nie zawalczyć? Czy nie jest za późno? Oczywiście, że się należy! I to nie ma nic wspólnego z wiekiem.

TS: Ale z czasem topnieją pokłady energii, entuzjazmu. Nie jestem pesymistką, tylko – mając 53 lata – czuję, jakim wyzwaniem może być nowy początek.

BK: Wyzwanie jest ogromne! Zwłaszcza jeśli jest to początek niemal wszystkiego. Ja budowałam od nowa dom, firmę, markę, miejsce do życia w nie mojej Warszawie. A przede wszystkim jako dojrzała kobieta musiałam wyłamać się z modelu, który długo akceptowałam jako jedynie słuszny. Wyrosłam w patriarchalnym domu, gdzie na pierwszym planie był mężczyzna.

Kiedy pytałam mamę, czy mogę dostać trochę pieniędzy, bo czegoś potrzebuję, słyszałam: „Poczekaj, zapytam tatę”. Nie chciałam tego w swoim związku, ale pewne wzory się przeniosły. Aspirowałam, żeby być świetną kucharką, by rodzina była wychuchana, dom ogarnięty. A jednocześnie pracowałam na maksymalnej mocy. Koszty były duże.

TS: Nie masz wrażenia, że wpadłaś w pułapkę, którą kobiety z naszego pokolenia zastawiły na siebie: „Udowodnię, że potrafię być supermenką w każdej dziedzinie. Będę zbierać Oscary za wszystkie życiowe role!”?

BK: Zgadzam się. Jak wiele kobiet czułam konieczność perfekcji na wielu frontach. I żeby było jasne – ja nie mówię, że kobieta nie powinna zajmować się domem, tworzyć jego charakter, klimat. Zapach ciasta, świece, poduszki, lubię o to dbać. Normalne, że tulimy dzieci, szykujemy święta. Nie chcę wybierać: skoro masz na głowie za dużo, pozbądź się domowych obowiązków i tylko pracuj albo odwrotnie. Jednak w praktyce łączenie ról bywa trudne. Zajmowałam się domem i – razem z Andrzejem – dziećmi, ale też pisałam teksty, nagrywałam piosenki, występowałam na scenie, wyjeżdżałam w trasy. Byłam artystką, matką, córką, synową. Mnóstwo zadań. Jak wielu kobietom z mojego pokolenia takie przeciążenie długo wydawało mi się normalne. Dlatego rozumiem, że kiedy po latach walki o równowagę kobiety muszą mierzyć się z kryzysem, np. ze zdradą, rozpadem związku – są zagubione. Jak to, przecież tak się starałam! Co się stało? Kruszy się poczucie bezpieczeństwa, jest strach: jak sobie poradzę, sama? Też to miałam.

TS: Przez wiele lat byłaś „zaopiekowana”. Piszesz o tym w autobiografii. Spod skrzydeł rodziców przeszłaś od razu pod opiekę męża. Nie przywiązywałaś znaczenia nawet do ślubnej sukienki, jakby nie symbolizowała przełomu.

BK: Byłam już z Andrzejem od roku, wiedzieliśmy, że ślub to formalność. Zajęli się nim rodzice, zależało im na tradycji. Pamiętam, jak weszłam do pokoju po powrocie z koncertu, a ta sukienka wisiała na wieszaku pod sufitem. „Hiszpanka” w kolorze écru. Pomyślałam: no piękna, może być. Ważniejsza była pewność, że wybrałam właściwego mężczyznę, z którym dam radę i nie będę się nudzić. Długo Andrzej dawał mi poczucie bezpieczeństwa, o wielu sprawach decydował. Poczułam w końcu, że chcę odkryć, kim jestem bez niego. Takie myślenie pomogło mi wierzyć, że rozwód to nie tragedia. A i tak trudno było mi zacząć życie w pojedynkę. Nie wszystko układało się po mojej myś-li…Pamiętam zdarzenie, pozornie drobne. Gdy

Pozostało 70% artykułu

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp
do wszystkich artykułów miesięcznika Twój Styl

PRENUMERATA AUTOODNAWIALNA WYDAŃ CYFROWYCH

  • Wyjątkowa oferta cenowa tylko dla subskrybentów
  • Dostęp przez przeglądarkę internetową lub dedykowaną aplikację
  • Automatycznie odnawialne zamówienie bez dodatkowych procedur
  • Możliwość rezygnacji z subskrypcji w dowolnym momencie
  • Ulubione treści zawsze w zasięgu ręki

4.9 zł miesięcznie

Kup teraz
Twój Styl

Masz już wykupioną subskrypcję?

Zaloguj się